![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
OLA RZEPKA: Kreatywna perkusistka
![]() Ola na perkusji nauczyła się grać sama. Ten wydawałoby się męski instrument potrafi okiełznać w swoim niepowtarzalnym stylu. Jest niespokojnym duchem, dlatego prócz muzyki zajmowała się także malarstwem, aktorstwem i tańcem współczesnym. Teraz najważniejsze są dla niej Drekoty, w których także komponuje i śpiewa. Nam opowiada o początkach, tworzeniu debiutanckiej płyty i kilku innych ważnych sprawach. Początki. Jako swój początek bycia muzykiem traktuję moment, w którym zaczęła we mnie kiełkować potrzeba nie tylko odtwarzania czy interpretacji czyjejś muzyki, ale chęć kreowania własnej. Właściwie nie zmieniłam instrumentu, bo z chwilą, kiedy zaczęłam grać na perkusji, nie przestałam przecież być pianistką. Te instrumenty świetnie się w moim przypadku uzupełniają tzn. komponuję głównie na fortepianie, ale już jeśli chodzi o ekspresję wykonawczą, to zdecydowanie pełniej i swobodniej wyrażam się podczas grania na perkusji. Praca nad debiutancką płytą. Myślę, że praca nad debiutanckim albumem Drekotów przebiegała bardzo przykładnie i zgodnie z wszelkimi zasadami postępowania w przypadku debiutu. Najpierw w szufladzie zebrała się spora ilość pomysłów melodii i tekstów, które stopniowo porządkowały mi się w głowie i w zapisie nutowym jako gotowe kompozycje. Niekiedy wychodziłam też od rytmów, które nawiedzały mnie podczas ćwiczenia na perkusji. Kiedy zespół był już w pełnym składzie, przygotowałyśmy materiał koncertowy. Po kilkumiesięcznym ogrywaniu tych piosenek stwierdziłyśmy, że jesteśmy gotowe na nagrywanie. Pozostało więc kilka miesięcy mozolnej pracy pod czujnym uchem producenta Kuby Łuki i tak narodziła się urocza i niesforna pierworodna „Persentyna”. Wolność tworzenia. Oczywiście jest tak, że w Drekotach mogę najpełniej wyrazić siebie i swoje emocje. Ograniczenia, jakie mogą się wiązać z tym, że jestem autorką muzyki i tekstów, to pewne obawy związane z pełną odpowiedzialnością za ten zespół. Czego nie wymyślę, tego nie będzie. Tylko tyle i aż tyle… Brzmienie koncertowe/ brzmienie na płycie. Surowość wynika z celowego założenia maksymalnego ograniczenia składu instrumentalnego zespołu. Po to, żeby bez zbędnych koronek i falbanek wysunąć pierwotną, plemienną ekspresję na pierwszy plan. Jak pokazuje odbiór na koncertach – założenia te doskonale się sprawdzają. Z kolei w studio mogliśmy sobie pozwolić na dopełnienie tej prostoty, bo taki widzę sens nagrywania płyt studyjnych. Gdyby było inaczej – lepiej byłoby nagrać płytę koncertową. Teksty. Cztery piosenki powstały do tekstów Krystyny Myszkiewicz. To poetka, z którą spotkałam się kiedyś w projekcie Klaustropolis (jeden z pierwszych zespołów, w których grałam). Kiedy zaczęłam komponować własne piosenki, sięgnęłam po jej wiersze, bo były mi wrażliwie równoległe. Potem poszło z górki i odważyłam się pisać swoje teksty. Żeński skład. Dlatego, że w The Beatles byli sami chłopcy. Poza tym gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. A tak serio, to spotkałyśmy się we wspólnej piaskownicy i lepimy razem te zamki z piasku. Inspiracje. Jazda na rowerze. Rower to jeden z najgenialniejszych wynalazków ludzkości. Uwiera mnie, że nie możemy poruszać się po Katowicach z taką swobodą jak np. rowerzyści w Kopenhadze. Aha, no i psy mnie inspirują. Inne projekty. Z zajęć związanych z muzyką – poza Drekotami gram w zespole Alte Zachen i Wovoka (obydwa założone przez Raphaela Rogińskiego) – w jednym na perkusji, w drugim na organach. Z zajęć pozamuzycznych – czytam, jeżdżę na rowerze, obserwuję ludzi, chodzę, myślę, układam, planuję. A! No i uczę improwizacji w szkole muzycznej. Największe osiągnięcie. Trochę będzie monotematycznie, ale subiektywnie rzecz biorąc za największe osiągnięcie uważam nagranie debiutanckiej płyty z zespołem Drekoty. Tym większe, że trwa ponad 60 minut! A obiektywnie – na pewno możliwość współpracy z Raphaelem Rogińskim – gitarzystą, którego pierwszy raz usłyszałam przed koncertem Marca Ribota w Hipnozie i nie śmiałam nawet marzyć o wspólnym graniu. Poza tym zagranie koncertu z Brylewskim bez żadnej próby (bo jego perkusista nie mógł dojechać). Na pewno koncert na tegorocznym SpaceFest (w składzie m.in. Ray Dickaty, Steve Hewitt i Chris Olley). Ze starszych wydarzeń na pewno współpraca z Antonim Gralakiem, Budyniem, Complainerem. No i właściwie współpraca ze wszystkimi innymi muzykami, z którymi kiedykolwiek miałam przyjemność grać. Plany i marzenia. „Drekot” to na razie młode stworzenie i chociaż narobiło już trochę hałasu musimy się z nim obchodzić delikatnie i rozważnie, nie zatracając jednakże jego dzikiej natury. Marzeniem byłoby, żeby zabrać zespół, zamknąć się razem w leśnej chatce ze sprzętem muzycznym i… zobaczyć, co z tego wyniknie np. po pół roku. Ponieważ to marzenie jest nierealne, musimy dalej drążyć tę skałę wszelkimi dostępnymi środkami i zobaczymy, co będzie dalej. Jak na razie jesteśmy umówione na zlot czarownic pod koniec stycznia. Ponieważ rzecz się wydarzy na Śląsku – możemy oczekiwać, że energia będzie dobra i wielka. tekst: Adrian Chorębała | zdjęcie: Yosuke Demukai ultramaryna, styczeń 2013 KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |