![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
THE MARIANS: Szukamy swojej drogi
![]() Pomyśleć by można: kolejny mysłowicki gitarowy zespół. Ale The Marians nie pasują na epigonów Myslovitz. Nie owijają w bawełnę, grają ciężej niż „kolejni następcy” najsłynniejszej grupy z Mysłowic. Ich debiutancki krążek to wypadkowa szybkich gitarowych riffów, agresywnej perkusji i rock’n’rollowej siły przebicia. Dodają do tego czasami elementy elektroniki i rapowane frazy. Zespół został założony przez Emila i Jurka w Mysłowicach w 2008 r. Do składu dołączyli bracia Tomek i Michał oraz Kolumbijczyk Carlos. Emil i Jurek są właścicielami 5g studio, gdzie powstała pierwsza płyta zespołu pt. „Radioskun”. Ultramarynie odpowiadają na parę pytań. Ultramaryna: Co oznacza dla was alternatywa? Emil i Jurek: Alternatywa jest trochę jak styl życia. Kojarzy mi się z wolnym wyborem, jest gdzieś pośrodku, między dobrem a złem. Pozwala myśleć i działać niezależnie. Inspiracje? Raczej ciężko wskazywać nam na jakieś konkretne inspiracje, gdyż słuchamy bardzo różnej muzyki. Przede wszystkim stawiamy na swoje oryginalne brzmienie i kompozycje. Każdy kawałek ma swoją własną historię i korzenie. Co do pomysłów muzycznych, to każdy dodaje coś od siebie, oczywiście rodzi to czasem pewne niesmaki i ostre kłótnie, ale od czego ma się kompromis… Skąd nazwa? Nazwa zespołu, wzięła się od dwóch braci grających w zespole, czyli Tomka i Michała. Ich ojciec ma na imię Marian i jakoś zawsze od małego wszyscy ich tak nazywali. Po pewnym czasie wyszło tak, że każdy ze znajomych tak do siebie mówił. Najlepsze było jak stało z pięciu Marianów i gdy ktoś kogoś wołał ten od razu wiedział o kogo chodzi. Żadna panna tego nie kumała i zawsze pytały „Skąd wiesz, że on właśnie mówi do Ciebie”:) Raz na próbę wpadł ojciec braciszków, patrzy jak napierdalamy i mówi: „kur… wyglądacie jak The Marians…” Nie mogliśmy tego pozostawić bez echa, bo to było coś zajebiście naturalnego i spontanicznego - odpowiedni ludzie w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. Nie, żadna nuda typu chłopaki musimy siąść i wymyślić nazwę, tylko konkretny boski plan:). To pasowało do nas idealnie:) Czy czujecie się częścią „polskiego Manchesteru”, jakim jest nazywana tzw. mysłowicka scena muzyczna? Szczerze to ja nie widzę tutaj żadnego Manchesteru, ale to może dlatego też że nigdy nie miałem okazji tam być. To jest Polska i wierz mi, że bardzo daleko nam stąd na wyspy. Bycie muzykami to dla nas tylko hobby, ludzi którzy mogą żyć z muzyki (nie mówię tu o graniu do kotleta) w tym mieście można policzyć na palcach jednej ręki. Wystarczy zadać sobie proste pytanie ile płyt oprócz Myslovitz sprzedają zespoły z naszego miasta? Tysiąc, dwa? A ile w kraju ludzi, 40 mln? Rachunek jest prosty, grając to co kochasz jesteś zmuszony wziąć na siebie krzyż i rozpocząć krucjatę. My gramy próby dwa-trzy razy w tygodniu? Po 8 godzinach pracy, gdzie jesteś tak zmęczony, że nie chce Ci się nawet patrzeć na gitarę, a co dopiero grać.. A, żeby być naprawdę na poziomie powinniśmy napierdalać 7 razy w tygodniu po 5 godzin dziennie. W takiej sytuacji jest chyba jasne, że to nie jest Manchester… Ale szacunek do tego miasta mamy ogromny, że jest w nim tylu ludzi którzy ciągle walczą z nadzieją że coś się zmieni. Jak określilibyście brzmienie waszej pierwszej płyty? Brzmienie zespołu to tak naprawdę lata ciężkiej pracy i poszukiwań. Przy nagraniu „Radioskun” bardzo chcieliśmy odwzorować nasze brzmienie jakie mamy „na żywo”. Aby płyta brzmiała tak samo jak koncerty. Przyznam szczerze, że ten album był nagrany w dość spartańskich warunkach, gdyż jeszcze wtedy nie mieliśmy studia. Był to pokój 15 m2 i bardzo ubogi sprzęt, który stawiał przed nami wiele ograniczeń. Z założenia nasze brzmienie to tłusty, mocny bas oraz przesterowane gitary pomiędzy punkowym, a metalowym klimatem. Raczej nie kopiujemy, tylko szukamy swojej drogi. Z płyty jesteśmy zadowoleni pod względem soundu, choć oczywiście z perspektywy czasu, chętnie byśmy wprowadzili trochę innowacji. Teraz mamy o 100% lepsze warunki, pokonaliśmy pewne bariery sprzętowe, więc druga część trylogii zabrzmi na pewno lepiej, bardziej soczyście i profesjonalnie. Jak wpływa na wasze granie śląski klimat? Nie mam pojęcia, jak wpływa na nasze granie, bo nigdy nie mieliśmy okazji grywać w innym klimacie. Ale trzeba przyznać, że jest tu trochę duszno, ciasno i szaro:) Ile zagraliście koncertów? Co was najbardziej kręci w graniu na żywo? Jako muzycy w swoim życiu zagraliśmy już trochę gigów. Myślę, że ponad setka by się lekko uzbierała. Nikt tego chyba jeszcze nie policzył. Z Marianami dopiero zaczynam koncertowanie. Rok nagrywaliśmy płytę, teraz pora wyruszyć w trasę. Granie na żywo tu zupełnie inna jazda od siedzenia w studiu i nagrywania. Inne uczucia, emocje. W studiu myślisz i pracujesz, na scenie po prostu działasz... Bardzo lubimy grać koncert, kiedy możemy pokazać pełnię swoich możliwości. Tzn. kiedy klub, nagłośnienie jest naprawdę na poziomie, jest dużo ludzi – wtedy to czysta przyjemność. Dodatkowo, gdy są warunki, koniecznie robimy widowiskowe wizualizacje, które kręci na żywo nasz manager Dawid Meller. Mamy plany i duże nadzieje, że kiedyś uda nam się używać na koncertach różnych innych efektów, które zapewnią niezły show. W Polsce mało osób robi takie rzeczy, bo średnio są na to warunki. Opowiedzcie o planowanym projekcie trylogii. Koncepcja trylogii pojawiła się zupełnie naturalnie. Mamy naprawdę dużo pomysłów, piosenki – nie wiedząc czemu – przychodzą w ekspresowym tempie. Te trzy albumy będą stanowić jednolitą całość, ale jednocześnie każdy z nich będzie z goła odmienny od poprzedniego. Materiał na następne, po „Radioskun”, płyty jest już napisany, pozostaje tylko kwestia czasu na jego nagranie. Będą to albumy przeplatające się w swoich wydarzeniach, połączy je szczególna chemia. Zazwyczaj zespół wydający płytę nie wie, jaka będzie następna. Tu wszystko jest przemyślane i zaplanowane. Poszczególne części łączą się zarówno tekstowo, jak i muzycznie. Na koncertach, oprócz piosenek z „Radioskun”, gramy już piosenki z następnej części... Kto jest odpowiedzialny za pisanie muzyki/tekstów w zespole? Dlaczego przeklinacie w swoich tekstach? Czemu ma to służyć? Teksty pisze Emil. Piosenki z „Radioskun” to bardzo różne historie, oscylujące wokół uczuć, przeżyć, wspomnień... Każdy znajdzie w nich trochę prawdy o sobie... Pisane są trochę w ulicznym języku, dzięki czemu mają trafiać do prawdziwych ludzi z krwi i kości. Omijając szerokim łukiem masową paranoję. Przekleństwa są dla mnie czymś zupełnie naturalnym. Bez zbędnej filozofii – jak oddychanie, palenie blantów itd.:). To tylko słowa, które coś znaczą lub nie, teksty do piosenek przychodzą same, każde słowo ma w nich swoje miejsce. Zazwyczaj są wymyślane spontanicznie, oddają ducha chwili. Piosenki na „Radioskun” są czasem bardzo frustrujące, więc pewnie dlatego tyle w nich mięsa. Z kim na polskiej alternatywnej/niezależnej scenie jest wam po drodze, a jakie jej odłamy zupełnie wam nie leżą? Niespecjalnie zagłębiamy się na polską scenę. Nie mam pojęcia, co jest tego przyczyną. Ciągle pojawia się wiele nowych zespołów, ale jakoś nie czaimy tych klimatów. Jedyny polski zespół, przed którym bijemy pokłon, to nieistniejący już Something Like Elvis. W myśl o nich sami często gramy punkowe piosenki z zarzynającym akordeonem. Z polskich artystów w grę wchodzą jeszcze artyści hiphopowi. Dla mnie najważniejsze płyty ostatniego czasu to Ten Typ Mes „Alkopoligamia” i Pono „Tak to widzę” – po prostu klasyk. Piosenki hiphopowe mają, jak dla mnie, o wiele większy przekaz od innych gatunków. Tam treść jest najważniejsza i można ją przedstawić naprawdę w szerokim spectrum. Piosenki rockowe są wąskie, trudno w nich osadzić dobrą historię, aby nie straciła ona na swojej wartości i wiarygodności. Przeciwko czemu się buntujecie? Nasz bunt wyraża się przede wszystkim w nieodpartej pogoni za byciem sobą. To jest najważniejsze – aby być świadomym, zadowolonym z siebie człowiekiem. Bycie niezależnym nie jest proste, jest to ciągła walka ze wszystkim, co cię otacza. Preferujemy raczej inteligentny bunt, niż typową punkową jatkę. Najważniejsze w życiu człowieka są cele i dążenie do ich osiągnięcia. Jeśli ich nie masz, do niczego nie dążysz, to już nie żyjesz. Na koniec kawałek tekstu z piosenki, która pojawi się w trylogii: „Musisz zawsze myśleć niezależnie – nieważny jest czas, nieważne jest miejsce, musisz znaleźć sobie na to patent – na to, by się nie stać pierdolonym desperatem”. tekst: Adrian Chorębała | zdjęcie: Maciej Porczek ultramaryna, luty 2009 KONKURS: mamy dla Was egzemplarze płyty „Radioskun”, szczegóły >>> tutaj teledysk do pierwszego singla pt. „System” z płyty „Radioskun” >>> www.themarians.pl >>> www.myspace.com/themariansstuff KOMENTARZE: 2009-02-28 23:27 "Kolumbijczyk Carlos"?!:O Dobre, choć nieprawdziwe...!!!:P agnostic 2009-02-18 13:28 Jestescie superowi!! Natalia:) 2009-02-14 01:24 Widziałem ich "na żywo" we wrześniu zeszłego roku. Podczas koncert Carlos tak ładnie śpiewał i tańczył, że osoba prowadząca koncert stwierdziła, że powinien zgłosić się do programu "ju ken dres" :P Podejrzewam, że zagrają podczas tegorocznej edycji Off Festivalu. Większość, jak nie wszystkie zespoły występują na Off'ie. leniviec 2009-02-09 13:12 UWIELBIAM!!! Matylda 2009-02-07 20:53 Są po prostu zajebiści :) Klamociq SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |