![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
CZESŁAW mówi
Dla jednych pojawił się znienacka i zrobił im krzywdę odklejonymi tekstami i muzyką kompletnie odstającą od standardowych radiowych formatów. Dla innych jego pojawienie się było logiczną konsekwencją wieloletnich działań na scenie muzycznej – czy to pod szyldem Tesco Value, czy też w różnorodnych konfiguracjach, z którymi jeździł po całej Polsce, porzucając prowadzoną przez siebie knajpkę w Kopenhadze (gdzie mieszka) i zdobywając dziesiątki oddanych fanów, załatwionych na amen bezkompromisową szczerością i kompletnym brakiem odjazdu na gwiazdę undergroundu. Zaledwie kilka tygodni temu jego „Maszynka do świerkania” zaczęła hulać po różnych stacjach radiowych i telewizyjnych, dziś może poszczycić się topowymi miejscami na najważniejszych listach sprzedaży. O tym, kim jest Czesław, który śpiewa, co Nintendo ma wspólnego z muzyką i dlaczego nie trzeba samotnie płakać nad karteczką, dowiecie się z poniższego wywiadu. ![]() Ultramaryna: Kilka lat temu w wywiadzie po koncertach Tesco Value mówiłeś: „Każda publiczność jest słodka, polska po prostu lepiej rozumie, co mnie boli, dlaczego jestem zazdrosny, dlaczego mi się w poniedziałek chce pić wódę, dlaczego podnieca mnie to, jak Polka do mnie mówi po polsku...” Czy dzisiaj – po tym, kiedy na listach przebojów zagrażasz wylansowanym gwiazdeczkom, a twoich piosenek słucha praktycznie cały przekrój społeczny – nadal podtrzymujesz tę opinię? Czesław mówi: Jak najbardziej. Wiesz, nic się naprawdę nie zmienia, oprócz tego, że częściej bywam w Polsce, a moje marzenie, żeby zamieszkać w Krakowie, jest bliskie zrealizowania. Nagle mogę żyć ze swojego grania. To nie ja czy moje poglądy się zmieniają, tylko ludzie koło mnie. Czuję, że dla niektórych ten spontaniczny sukces jest dość wkurwiający. Jeżdżę po Polsce od 2002 roku, grałem za darmo w małych miasteczkach, w dziwnych klubach bez sprzętu, a teraz jestem wzruszony, że moja muzyka dotarła do większej publiczności. Mam nadzieję, a nawet wiem, że to nie zmieni mojej muzyki i moich poglądów. Powiem też, że lans może być fajny, szczery i słodki. Niestety nie zawsze jest. Właśnie – polski młyn. Przyznam szczerze, że faktycznie od dłuższego czasu nie było na naszej scenie zjawiska, które wzbudzałoby podobnie krańcowe opinie, od: „ja pierdolę, ten gość nie potrafi śpiewać”, po ogólny zachwyt tym, co robisz. Jak się czujesz, będąc tak nagle w aż takim centrum uwagi? Tak naprawdę to nie zauważyłem tego, zanim nie zaczęli do mnie dzwonić dziennikarze z gazet i pytać: „Czesław, jak się masz z tym całym szumem wokoło ciebie?” A ja tego nie odczuwałem, bo jechałem jakimś pekaesem czy pociągiem do jakiegoś miasta, do małego klubu i koncentrowałem się na swoim graniu. A że media i Internet robią hype, to wtedy nagle pojawiają się różne poglądy na to, co robię. Sieć, youtube działają przecież tak, że te osoby, które na co dzień nie mogą lub nie mają możliwości się wypowiedzieć, zaczynają na tych forach anonimowo wietrzyć poglądy. A że niektórych bardzo, bardzo wkurwiam, to przy tej okazji zauważyłem, że jestem kimś, o kim się gada. Czyli nie masz ostrego ciśnienia proroczego, żeby stanąć przed tymi gośćmi, co kręcą nosem i wytłumaczyć im, o co chodzi w twojej muzyce, przekonać ich do tego, że jeśli coś jest inne (a twoja muzyka jest zdecydowanie inna), to niekoniecznie musi od razu oznaczać, że jest złe, niefajne i w ogóle niepotrzebne? Wiesz... Jeśli mam ochotę pogadać, to mogę z każdym się spotkać w „Ringu”, porozmawiać o muzyce. Ja doskonale wiem, co robię. Ludzie mogą mówić, że im się nie podoba – o gustach się nie dyskutuje! Za to niech mnie nie pouczają, nie mówią mi skąd czerpię inspirację, czego słuchałem i jak widzę czy nie widzę sztukę... To dokładnie to samo, co dyskusje o Marii Peszek i jej „Miastomanii”. Ja byłem w szoku, że ludzie na forach dyskutowali czy to jest sztuka, czy nie... Bo to nie o to chodzi. Nienawidzę przeintelektualizowania muzyki, tego, jak z prostych, szczerych rzeczy próbuje się robić coś głębszego, szuka się w nich jakiejś głębszej prawdy. Na studiach miałem historię muzyki... I nie było nic nudniejszego niż nauczyciel, który grzebał i grzebał, i rozgrzebywał różne kompozycje wielkich mistrzów, a każdy i tak wiedział, że to był pop tamtych czasów. To była ich praca, ich zawód, często pisali po prostu od serca. A potem przychodzi taki historyk i próbuje ich zagrzebać. Wyluzować się trzeba czy się lubi, czy nie lubi Piotra Rubika. No kurde... „Psalm dla Ciebie” jest hitem i wchodzi do ucha otwartego czy się takiej muzyki słucha, czy nie. Co jest złego w tym, że Doda się ludziom podoba? Może nie jest najlepszą piosenkarką, ale jest sexi, i najczęściej najbardziej kręci tych, co się tego najmocniej wypierają. Sorry, rozgadałem się. Bardzo dobrze, o to chodzi w tym wywiadzie – z dużą przyjemnością gadam z facetem, który mówi o muzyce w kategoriach szczerość, zabawa, radocha z grania, a nie w zakresie koszty produkcji, target i obecność na liście. No... Przecież wiemy, że muzyka to biznes, ale on może być różny. Teraz chciałbym cię zahaczyć w temacie inspiracji. Wiem, że masz „klasyczne wykształcenie muzyczne”, ale z drugiej strony, słuchając twojej płyty, słyszę tam podobne pomysły i rozwiązania, co u paru moich ulubieńców ze sceny skandynawskiej – Detektivbyran, Katzen Kapell, nie mogę też uwolnić się od skojarzenia z geniuszami z The Tiger Lillies. Mógłbyś coś powiedzieć o muzyce, która cię ukształtowała i której sam słuchasz? Detektivbyran i Katzen Kapell nie znam, znam z gazet, ale muszę sprawdzić... Za to wpłynęło na mnie sporo gier komputerowych, w które grałem. Japońscy kompozytorzy związani z Nintendo są wielcy po prostu. Melodie i aranżacje do gier takich, jak „The Legend Of Zelda: Ocarina Of Time” lub „Super Mario 64” są piękne. O! To jest źródło inspiracji, którego bym się nie spodziewał. Oprócz tego słuchałem Grechuty, piosenek Osieckiej, Madonny, Smashing Pumpkins, Sonic Youth, Nicka Cave’a. Jestem zakochany w Tori Amos i jej pierwszych płytach. O, i możesz podkreślić, że mocno pasował mi Korn oraz Deftones. Co do Tiger Lillies – gram na akordeonie od małego, od 20 lat, i serio – umpa pa, umpa pa w e mol nie wymyślili Tiger Lillies! To jest początek pierwszej lekcji gry na akordeonie. Szanuję bardzo i uwielbiam Tiger Lillies, ale jeśli ma się mówić o inspiracji, to trzeba patrzeć na składankę chwytów, budowę piosenek, a nie tylko na to, że jest akordeon i są dęciaki... Zach z Beirutu to wielki talent z pięknym głosem, ale to nie on wymyślił zestaw akordeon i dęciaki... No tak, mówiąc o Tygrysach, bardziej chodziło mi o ogólny nastrój niż kompozycje, o dość podobne podejście do tego, co można zrobić z muzyką. Zmieniając temat – mógłbyś opowiedzieć coś o ludziach, którzy grają z tobą na „Debiucie”? Na „Debiucie” grają moi przyjaciele: Linda, Marcin i Daniel. Oni są i byli związani z Tesco Value od 2000 roku. Z Jakubem, basistą, mieszkałem przez 2 lata, z Karen, która gra na saksofonie, mieszkałem 3 lata. Właśnie, a skąd pomysł na to, by zmienić nazwę – bo przecież „Debiut” spokojnie mógłby być trzecią płytą Tesco? Tak, masz rację, Tesco Value w teorii nie istnieje od 2004 roku, ale graliśmy dalej pod tą nazwą. Po prostu powiedziałem przyjaciołom, że nie będę się trzymał tylko naszej czwórki i wiedziałem również, że ciągnie nas w bardzo różne strony. Cały czas zajmowałem się Tesco Value i było to ciężkie, szczególnie gdy nie było pieniędzy z koncertów po Polsce. A ja chciałem więcej i więcej grać, pasowało mi nagle samemu gdzieś pojechać. Lub w trio albo w duo. Z drugiej strony jednak zgadzam się – wiele się nie zmieniło. Dlatego też cieszę się, że te dwie pierwsze płyty Tesco Value ponownie wyjdą jesienią, w nowych edycjach pod szyldem Czesław Śpiewa/ Tesco Value. Będzie można szerzej pokazać, że się było, że się grało wiele, że jeździliśmy po Polsce już od 2002 roku, a Tesco Value istniało od 2000 r. Chciałbym cię teraz trochę wypytać o teksty, bo jako tekściarz nie miałeś się czego wstydzić – rzeczy typu „Shame On You, Stoned Turtle” czy „Song Of An Emigrant” prócz tego, że kojarzą mi się z tekstowym szaleństwem Hutza z Gogol Bordello, są po prostu rewelacyjnie napisane. Skąd więc pomysł na skorzystanie z zasobów Multipoezji przy nagrywaniu tej płyty? Michała [Zabłockiego – przyp. red.] zupełnie przypadkowo spotkałem 4 lata temu w Krakowie, w Alchemii. Był na koncercie i zaproponował mi te teksty. Miałem do wyboru ponad 150. Wybrałem te, bo coś do mnie mówiły i kiedy je miałem przed sobą, nie myślałem: „ooo, to jest jakaś bzdura, bo każdą linijkę napisał ktoś inny”. Podchodziłem do tego, jakby to były moje teksty, odkrywałem w nich wiele prawdy swojej i teraz są „moje”, a jestem Michałowi i internautom wdzięczny, że coś takiego wyszło. Przecież ludzie by mieli zupełnie inne podejście do tych słów, gdyby nie wiedzieli, że one są „sztucznie” pisane w Internecie... Wszyscy przyzwyczajeni są, że „jedna” osoba siedzi i płacze, i serce swoje otwiera nad karteczką. Piosenka to piosenka i kiedy się ją nagra, to ona potem żyje swoim własnym życiem... Nie powraca już do źródła i to mi się podoba. A następna płyta będzie z moimi tekstami, nowe wersje „Proszę się nie bać” itd. Cieszę się na nią, bo będzie całkiem inna. Powiem tak, że dla mnie te teksty to jest chyba największe odkrycie w polskiej muzyce od czasów Starych Singers. Naprawdę czysty dziecięcy zachwyt, że z tych słów, które na pierwszy rzut oka są zwodniczo banalne, potrafiłeś tyle wykrzesać. Na tym się zresztą głównie opiera mój zachwyt. Miło mi. Niektórych one wkurwiają, niektórych nie. Recenzent z pewnego tygodnika zjarał tę płytę właśnie za teksty, napisał, że to jest jednorazowe. Ale co tam, damy mu te dwie pierwsze Tesco Value i będzie mnie słuchał i słuchał, mam nadzieję, przez wiele następnych lat... Czas teraz na obowiązkowe pytanie na tematy okołośląskie – Zabrze jako takie nie słynie muzyką, choć, jak tak dalej pójdzie i obok ciebie oraz Stasia pojawią się kolejni „twórcy osobni”, to ta opinia może się zmienić. Jak wspominasz to miasto, w którym spędziłeś kilka pierwszych lat swojego życia i co możesz powiedzieć o swoich wspomnieniach, skojarzeniach związanych ze Śląskiem? Ja mieszkałem na Szczęść Boże nr 2, pierwsza bocznica 3. Maja w prawo od stacji. Tam się nauczyłem jazdy na rowerze, był Pewex, pamiętam lody i kino na Szczęść Boże, które chyba dalej istnieje. Chciałbym tam zagrać koncert kiedyś... W tym kinie zobaczyłem „E.T.”, takich rzeczy się nie zapomina. Za to po wyjeździe z Zabrza nie bywałem tam zbyt często. Lepiej znam Będzin, Gródków, gdzie mieszka rodzina, Pszczynę, gdzie kuzyn załatwiał mi pierwszy koncert w Klubie Bugsy u Zbyszka... Czyli można powiedzieć, że to Śląsk był miejscem debiutu Tesco Value? Tak, dokładnie. Powiedz mi, jak się nazywa ten wielki pałac kultury w Zabrzu? Dom Muzyki i Tańca. Tak! Dom Muzyki i Tańca, tam chodziłem z ojcem na kino rodzinne. Fajnie by było zobaczyć tam twój koncert. To lepiej w tym kinie – jest fajne, stare i ma małą scenę. Kino Roma? Nie pamiętam. Tak, Roma. To jest świetne kino i chyba dalej lecą z dźwiękiem w mono... Co dalej – po etapie bycia „ikoną undergroundu” przy okazji Tesco Value, aktualnym zdobywaniu statusu gwiazdy, jaki będzie następny krok w twojej karierze? Czy masz już jakieś plany na kolejną płytę? A może krok w inną stronę, uwolnienie się od grożącej etykietki „poezji śpiewanej” i przejście, czy ja wiem, w stronę hardkorowego drum’n’bassu? Chciałbym nagrać płytę ze swoimi tekstami, takimi jak „W sam raz”. Mam na nią pomysł i na pewno przyjdę na kolanach do kolegów, do Zabłockiego i Budynia, prosząc o skromną pomoc. Ale chciałbym też nagrać płytę dla dzieci czy inaczej – płytę z tekstami skierowanymi do dzieci. Ale na pewno z myślą nie tylko o najmłodszej publiczności. A jak wreszcie zamieszkam w Krakowie, to na pewno odkryję różne fajne akcje, nie boję się, że gdzieś się tam znajdę, w jakiejś etykietce. Chciałbym bardzo pracować z Marcinem Macukiem [Pogodno, Nosowska – przyp. red.], jeszcze nie wiem kiedy i jak, ale jego energia jest warta każdego projektu. Nie no... Jak tylko sprzedam ten bar w Kopenhadze, planowo 1 lipca, to zamieszkam w Krakowie. Mam tam maluteńkie mieszkanko i wreszcie zimą będę mógł sobie pograć na Wii, na co nie miałem za bardzo czasu przez ostatnie lata. Czyli podsumowując – Czesław zaśpiewał i znalazł swoje miejsce w życiu? Nie wiem czy znalazł, ale śpiewa się dalej. Dalej się szuka czegoś tam, no nie? O, i to będzie idealne zdanie na koniec wywiadu. Dzięki ci ogromne za rozmowę. Ja też dziękuję i do zobaczenia!* tekst: Marceli Szpak | zdjęcie: Mystic Production (ultramaryna, maj 2008) * 25 maja o godz. 20.00 w Jazz Clubie Hipnoza Czesław Śpiewa na 7. urodzinach Ultramaryny Czesław Śpiewa: „Maszynka do świerkania” Detektivbyrån: „E-18” Katzen Kapell: „The River” The Tiger Lillies: „Crack Of Doom” (live) Beirut & Gulag Orkestar: „Siki Siki Baba” (live) KOMENTARZE: 2010-01-17 17:40 Czesław to nietuzinkowy Artysta:D Życzę Mu i Jego Zespołowi jak najlepiej:) POWODZENIA MIMI 2009-01-13 20:58 genialny jest to człowiek!!! podziwiam izzie 2009-01-05 02:07 ja po przeczytaniu artykułu :) :) :) :) a 2008-05-24 20:01 Przykro nam, ale niestety już nigdzie. Mamy komplet i nic już nie poradzimy... red. 2008-05-24 14:16 Gdzie można wygrać te bilety i czy jeszcze jest taka możliwość? k2 2008-05-23 12:11 Nie, te ostatnie sztuki są jak najbardziej aktualne i do zdobycia. Zapraszamy! red. 2008-05-23 11:47 czyli te 3 ostatnie bilety na które można było polować poprzez maila o godz 15 już nieaktualne?? LaFF 2008-05-19 11:55 Konkurs właśnie się zakończył. Była informacja w naszym serwisie w boxie "wygraj bilet" już od piątku. Do teraz. Dzisiaj o 13tej będzie jeszcze konkurs telefoniczny, do którego zapraszam. red. 2008-05-19 11:39 Kochana redakcjo. Jest już początek nowego tygodnia. Gdzie jest konkurs? Ja chcę na Czesłaaaawaaaa :D tene 2008-05-14 16:52 bilety będą do zdobycia w naszym serwisie. szukajcie informacji o konkursie pod koniec tygodnia red. 2008-05-14 11:49 Jak można nabyć bilety na Czesława????? fifi 2008-05-07 14:35 19.06 Koncert CZESŁAW ŚPIEWA @ Megaclub !! www.megaclub.pl megaclub 2008-05-07 08:37 czesio jest słodziutki:) bi SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |