![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
BARBÓRKA 2.0
![]() 4 grudnia, jak co roku, tak i teraz Barbórka rozpocznie się uroczystą mszą, a zakończy biesiadą. Kolejne piersi wypną się do orderów, padną setki zapewnień ze strony decydentów, a po miesiącu, kiedy duch Pstrowskiego – mitologicznego przodownika pracy – przestanie unosić się nad moczarami i kominami, wróci rzeczywistość. Narastająca w milczeniu frustracja codziennością, zaklęta w zapomnianych rewirach górniczych osiedli, na których młodzi ludzie grają w golfa. HISTORIA, LEGENDA I PATRONKA Barbórka obchodzona 4 grudnia to kluczowy doroczny moment kalendarza górniczego, emblemat naszej tradycji i jeden z jej ostatnich bastionów. W powszechnej świadomości nierozerwalnie związana z Górnym Śląskiem, tak naprawdę trafiła na nasz teren z Austrii, Saksonii i Czech. Co więcej, wiele wątpliwości wśród historyków budzi sam wybór patronki. „Nie wiemy więc na pewno, dlaczego ją właśnie wybrali górnicy. Wcześniej patronowała ona kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu zawodom, między innymi artylerzystom i kamieniarzom. Najbardziej przekonująca jest hipoteza, iż zadecydowało tu znaczne rozpowszechnienie kultu św. Barbary jako patronki dobrej śmierci” – tłumaczy Jacek Okoń, kustosz, kierownik Działu Kultury Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, sekretarz redakcji Zeszytów Naukowych „Górnik Polski”. Obecny sposób świętowania Barbórki utrwalił się II połowie XIX wieku i w formie niemal niezmienionej funkcjonuje do dzisiaj. „Górnośląski ceremoniał górniczego święta rozpoczynał się od zbiórki wszystkich pracowników, ubranych w stroje galowe, na dziedzińcu kopalni, skąd w uroczystym pochodzie z orkiestrą i pocztami sztandarowymi maszerowano do kościoła, w którym zamówiona została wcześniej msza św. w intencji górników i ich rodzin. Po mszy górnicy wracali na kopalnię, gdzie w cechowni następowała wypłata zysków, dokonywano przeszeregowań, awansów i przyjmowano do stanu górniczego tych kandydatów, którzy zasłużyli na ten zaszczyt. (...) Pozostałą część dnia spędzano na biesiadach i potańcówkach organizowanych na mieście” – informuje Jacek Okoń. W tym roku też przemaszeruje orkiestra górnicza po Nikiszowcu i Bytomiu, będzie msza w kościele, akademie, mianowania, honorowe odznaczenia i biesiada. Nie będzie tylko programowego entuzjazmu i pierwszych władz w pierwszych rzędach. Czy zatem na naszych oczach, tańcząc raz do roku 4 grudnia, pada na glinianych nogach kolos górniczego etosu? PIERWSZY TOWARZYSZ I PRZYWILEJ Dawniej, jeszcze przed wojną, Barbórka służyła integracji górniczego stanu i podkreślała odrębność oraz wyjątkowość górniczej braci, przynależność do ekskluzywnego towarzystwa w łaskach św. Barbary, specjalistki od dobrej śmierci. Wraz z przeszacowaniem wszystkich wartości, jakie usiłował nam zaaplikować PRL, usiłowano też przewartościować etos górniczy. Towarzysz Gierek, górnik z zawodu, postanowił przekuć stary górniczy etos w pewien podtyp lansowanego przez władzę ludową nowego robotniczo-chłopskiego etosu świeckiego. Górnictwo miało być dumą i motorem socjalistycznej gospodarki, a efekty pracy górnika sztandarowym towarem eksportowym przyszłej „drugiej Japonii”. Odtąd górnicy mieli czuć się wyjątkowi nie ze względu na codzienne obcowanie ze św. Barbarą, ale z powodu chodów u Pierwszego Sekretarza. Przy czym, o ile Barbara oferowała im tylko dobrą śmierć, Pierwszy Sekretarz zapewniał przynależność do wybranej kasty najlepiej opłacanych i najbardziej uprzywilejowanych robotników, wysokie płace i wcześniejsze emerytury. Wynosił górnika na piedestały i wprowadzał na stadiony. ASFALT, MUZEUM I POLONISTKA Dzisiaj Śląsk, który szklanymi biurowcami i łagodnym asfaltem dróg szybkiego ruchu toruje sobie drogę do Europy i aglomeracji ma z górniczym etosem problem. Najprostszym rozwiązaniem byłoby upchnięcie go w kącie skansenu i otoczenie troskliwą opieką emerytowanych polonistek. To zbyt oczywiste powiedzieć: nie tędy droga, że przodku tak po prostu z uprzejmością obiadków proszonych nie można mieć w tyłku. „My tu zawsze byliśmy i będziemy, na ścianie albo na emeryturze. Ja wiem, że są nowe czasy i młodzi zamiast do kopalni, to jadą do Londynu, ale nie pozwolimy o sobie zapomnieć. Umie sobie pani wyobrazić Śląsk bez górnika i bez kopalni?” – pyta Karol Szymoniok, górnik dołowy z zamkniętej Kopalni Pstrowski w Zabrzu. Przed oblaniem górniczej braci mosiądzem i obsypaniem go kwiatami trzeba, bo nie wypada by wypadało, szukać nowych form dla Śląska, które zachowają jego autentyczność, autonomiczność i atrakcyjność, tkwiące w poprzemysłowym krajobrazie i ciągle jeszcze żywym etosie górniczym. „Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest adaptacja i modernizacja terenów i obiektów postindustrialnych na nowe dzielnice miasta z miejscem do mieszkania i pracy – to żadna nowość. Parki i muzea przemysłowe są także jednym z rozwiązań, ale to bardziej dla turystów niż mieszkańców Śląska. W nowych dzielnicach powinny być lofty, biura, urzędy, sklepy, kluby... Normalne życie jak w innych częściach miasta” – mówi Marcin Doś, Dosiu, członek takich kolektywów, jak Będzin Beat czy Towarzystwo Obrońców Zabytków Industrialnych (T.O.Z.I.). POTENCJAŁ, ADRENALINA I REJTAN Uprawianie martyrologii zostawmy scenarzystom „Serca z węgla II” i nie dajmy się zwieść – Śląsk ma potencjał i nadal wyzwala adrenalinę. Żelazne sieroty dogorywających kopalń i nierozerwalnie z nimi związany los górnika znajdują nowy target. Na Śląsk zjeżdżają się artyści z całego kraju, a nawet zza granicy. Zafascynowani przemysłem i dokonującymi się u nas zmianami nadają górniczej i przemysłowej tradycji naszego regionu zupełnie nowy wymiar. „Śląsk to miejsca realne, ale tak naprawdę nierzeczywiste, ukazujące ślad zapomnianej i obecnie niedocenianej działalności. To niezwykle pociągająca dla fotografa lub filmowca postindustrialna planeta, na której kiedyś ‘było sobie życie’ i gdzie wszelkie ‘wspomnienie jest teraźniejszością’. Jednak to nie smutek stanowi źródło mojego zachwytu, przecież to nie kolejny film pana i pani Krauze. Prędzej ludzkie historie i zależności otoczone ‘pejzażem księżycowym’” – mówi Michał Kawecki, asystent w Katedrze Fotografii i Intermediów Wydziału Grafiki krakowskiej ASP, aktualnie realizujący projekt o Bobrku. Coraz większe rzesze przemysłowych fanatyków i śląskich ambasadorów wykorzystują zastane rewiry i adaptują postindustrialne przestrzenie dla nowych projektów, takich jak turbogolf czy industrial toury. Powstają specjalne serwisy internetowe i organizacje, jak Towarzystwo Obrońców Zabytków Industrialnych, działa Galeria Szyb Wilson, powstała w budynkach po cechowni i łaźni szybu Wilson kopalni KWK Wieczorek, bytomska Kronika organizuje kolejne wystawy i eventy, architekt Przemo Łukasik w budynku lampiarni dawnych Zakładów Górniczo-Hutniczych „Orzeł Biały” w Bytomiu zrobił pierwszy w Polsce loft. „Siła śląskiej mocy przyciągania wyraża się ilością obiektów poprzemysłowych, nie tylko fabryk, ale także i kolonii robotniczych. To była cała infrastruktura społeczna, w której żył i pracował człowiek. To jest swego rodzaju oryginalność tego regionu, która może przyciągnąć ludzi z zewnątrz, nie tylko by zainwestować, ale i zamieszkać. Bo co Śląsk może zaoferować? Czym zainteresować? Czym się wyróżnić? Zapytaj ludzi z innych regionów, z czym Górny Śląsk im się kojarzy – tylko z przemysłem. Dla mnie to naturalne, że powinniśmy pielęgnować wszelkie poprzemysłowe pozostałości. Cieszy mnie fakt, że coraz więcej ludzi zaczyna to rozumieć i jest lepiej niż kilka lat temu” – mówi Dosiu. Się dzieje, możemy powiedzieć, poprawiając z zadowoleniem klapy marynarki, ale musimy jednak z determinacją Rejtana bronić Śląska, by nie stał się kolejną chwilową atrakcją z półki kuchni fusion, górniczy etos muzealnym bibelotem, a Barbórka landszaftowym karnawałem na użytek niemieckich turystów. Pomożecie? tekst: Aga Starzyńska | zdjęcie: Juliusz Sokołowski na zdjęciu: Bolko Loft mh1, projekt i mieszkanie Przemo Łukasika KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |