![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
Festiwal Nowej Muzyki Japońskiej
Katowice, Jazz Club Hipnoza, 9 października 2003 Zaczęli od gestu, który doskonale wprowadzał w stylistykę tego festiwalu. Weszli na scenę i niczym typowi japońscy turyści zaczęli namiętnie robić zdjęcia publicznośći. Potem nastąpił ich 5-aktowy występ, który pokazał całą paletę ich kuglarskich sztuczek. Postmodernistyczna zabawa z widzem rozpoczęła się od chóralanych śpiewów zamkniętych pod nazwą Zubizuva-X. Po zakończeniu tej komicznej prezentancji nadszedł czas na Akaten : lekcję ornitologii z elementami odgłosów przedmiotów, które akurat mieli pod ręką. Butelka z wina, suwak, nożyczki, trochę perkusji - to co miało przebłyski zabawy z konwencjami na dłuższa metę stało się nużące. Ruins wystąpił też w okrojonej wersji zamiast duetu perkusyjnego na scenie zagrał perkusista z towarzyszącym mu nagranym basem. I po raz pierwszy można było posłuchać muzyki. Brzmiało to jak dokonania legendarnego Sabot, pełna energii, perkusyjna jazda bez trzymanki. Ponownie nastąpiła zmiana konwencji: na scenie zagościły "covery rocka w sosie słodko kwaśnym" czyli Zoffy . Mało oryginalne progresywne granie dryfujące na fali nudy. Obrazu festiwalu dopełnił występ Acid Mother Temple. Nie czekałem jednak na koniec "psychodelicznego i kosmicznego upustu ekstremalnych emocji na zakończenie mini festiwalu" - koncepcja muzyki podana przez trzech skośnookich artystów zmęczyła mnie bowiem na tyle, że wolałem dla ratowania zdrowia opuścić Hipnozę. Łamanie konwencji muzycznych w formie spektaklu para-kabaretowego, doprowadzenie do paradoksu form muzyki progesywnej, otwarcie słuchacza na mnogość dźwięków, które można wyprodukować nie tylko z instrumentów - stanowiły o sile tego spektaklu. Zabrakło egzotyki, która przyciągnęła tłumy do Hipnozy. Niewątpliwie było to awangardowe podejście do sztuki, jednak jak dla mnie zbyt ciężkostrawne i mało odkrywcze. A jak Wy "bawiliście się" na Festiwalu Nowej Muzyki Japońskiej? (tekst i zdjęcia: Adrian) ![]() ![]() KOMENTARZE: 2003-10-31 15:03 Japońcy mieli kapitalne pomysły, ale za krótko je prezentowali (albo za długie były przerwy między kawałkami). Słuchaniu takiej muzyki wyraźnie przeszkadzała gadająca publika, ale może to wina Japończyka? Ogólnie - ciekawe doswiadczenie, choć trudno to pokochać. Irek 2003-10-15 23:10 znalazłem się przypadkiemna tym festiwalu i mimo, ze wódy tak nie żłopałem ( a może dlatego?) Japońska muza wydawała mi sie kakofonią obrzydliwą, ale pan red. ładnie w słowa to ujął, niech pije jak pisac umie:) a ja tam wole Ninjoklimaty:) ninjaforever 2003-10-14 19:33 No i powiedzmy sobie szczerze panie Adrianie..to nie muzyka tak pana "zmęczyła",tylko wóda z sokiem,którą pan złopał cały wieczór. Becks2 2003-10-14 19:31 Ale kapa..dobrze,ze nie placilem za bilet..bo bym chyba popelnil harakiri!! Becks 2003-10-13 11:59 Japanese New Music Festival pomógł mi wreszcie w pełni zrozumieć klasyczne japońskie filmy o Godzilli i jej licznych kolegach - polecam wszystkim gorąco, szczególnie te wyreżyserowane przez Ishiro Honde bemol 2003-10-11 12:57 Postmodernizm - postmodernizmem, ale wysawało mi się, że panowie na scenie mieli niezły ubaw trochę kosztem publicznośći, która zdezorientowana śledziła ich poczynania. Mi też zabrakło egzotyki,ale w sumie "bawiłem" się nieźle chociaz niekiedy przynudzali trochę i abstrakcja ich poczynań ocierała się o groteskę. Ogólnie fifty-fifty. anty 2003-10-10 22:48 Po pierwsze Japończycy nie są skośnoocy Panie Adrianie, pomyliło się Panu z narodem wietnamskim. Proszę wybrać się również na Warszawską Jesień zobaczy Pan dopiero wówczas jaką postmodernistyczną nudną może wiać ze sceny, co ciekawe podobnie jest na koncertach tzw. rocka progresywnego. Ale słusznie Pan zauważa, że był to rodzaj muzycznego kabaretu, o czym dość szeroko informowały media na długo przed koncertem. Jeśli idzie o egzotykę to właśnie różnorodność form muzycznego przekazu wyrażała ją najlepiej - o tym można by sporo pisać. Jednak bez urazy proszę. Mi ta mocno ironiczna i anarcho-glonowa jazda dość się podobała i chyba każdy mógł znaleźć coś dla siebie w dźwiękach dobiegających ze sceny jak i w specyficznej atmosferze tego mocno umownego przecież festiwalu. X-zubizuva 2003-10-10 11:43 Japońskie eksperymanty były nie lada wyzwaniem dla słuchacza. Osobiscie jestem na tak - dawno nie zostałem tak potężnie ogłuszony perkusją a nie wprowadzony w trans jak w końcowej części mini festiwalu. Poza tym muzycy mieli abstrakcyjne poczucie humoru - i było to zaletą ich występu. Rozumiem jednak, ze mógł ktoś tego nie znieść. Był to jakby nie spojrzeć terror na słuchaczu:) Michał 2003-10-10 00:42 podobnie panie adrianie. fumfle na koloniach grali na grzebieniach i nikt z tego halo nie robił teraz to się nazywa festiwal nowej muzyki japońskiej. ave maria derida sie kłania wampir z bytowa SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |