Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
poniedziałek 20.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
DEZEMBER PALAST: Trudny 35-latek

Katowice, grudzień 1979. Przy placu Dzierżyńskiego zostaje oddany (w ręce partii) nowy i bardzo nowoczesny jak na te czasy gmach. Ma służyć szkoleniu kadr robotniczych, ale jego historia potoczy się zupełnie inaczej. Kilka lat później budynek zostanie przeznaczony na działalność artystyczną i wydawałoby się, że będzie odtąd wiódł spokojne życie, jednak katowicki „Biały Dom” wciąż budzi kontrowersje. W 2002 roku wprowadziła się do niego nasza redakcja, a teraz, w jego 35. urodziny, postanowiliśmy sięgnąć głębiej do historii, pytając jednocześnie: co dalej?

BIAŁY FENIKS
Słoneczna dekada towarzysza Edwarda Gierka powoli zachodziła za mroczny horyzont kryzysu. A w Katowicach towarzysz Paluszek, czyli I sekretarz KW PZPR Zdzisław Grudzień ze zwykłą sobie nonszalancją wznosił ostatni pomnik swej chwały. Biały feniks w pośpiechu rodził się z popiołów ziemi, betonu i stali.

Na niewielkiej przestrzeni pomiędzy gmachem Urzędu Wojewódzkiego a budynkiem ówczesnego Komitetu Wojewódzkiego partii wyrósł, jak powiada historyk sztuki prof. Irma Kozina, obiekt o bardzo ciekawej bryle architektonicznej. Właściwie rozplanowana pod względem funkcji przestrzeń „Forum Dezembrum” (ironicznie od nazwiska I sekretarza) miała być odbiciem oczekiwań zleceniodawcy, czyli służyć przede wszystkim naradom i celom szkoleniowym. Stąd też główny nacisk kładziono na wyeksponowanie monumentalnej, nadwieszonej sali amfiteatralnej na 1007 miejsc. Ten zabieg wiązał się także ze stosunkowo niewielką przestrzenią przeznaczoną pod projekt budynku, co ówczesne biuro KW w odpowiedzi skierowanej do architekta Zdzisława Stanika skwitowało lakonicznie: „tak trzeba kombinować, żeby się zmieściło”.

Jak dodaje historyk architektury Anna Syska, styl gmachu można określić również jako późny modernizm, w którym rustykalne wykończenie podpór kontrastuje z okładziną górnej części. Symetria zdaniem naszej rozmówczyni została zwielokrotniona potrzebą wskazania na praktyczny, ale przede wszystkim reprezentacyjny charakter budowli.

Główną oś gmachu definiuje nadwieszona sala obrad, której czoło wydatnie zostało wysunięte w stronę ówczesnego placu Feliksa Dzierżyńskiego i wokół której powstała reszta obiektu, czyli część hotelowa i gastronomiczna. Inwestor, jak dowiadujemy się ze słów architekta, inż. Stanika, od samego początku wskazywał, „że nie miała ona służyć innym celom, np. teatralnym lub estradowym”.

Warto dodać, że w miejscu, gdzie dziś wznosi się „Dezember Palast” stała m.in. secesyjna willa, w której w 1957 roku inaugurowała swoje powstanie Telewizja Katowice oraz poprzedzony niewielkim ogrodem budynek Hurtowni Wyrobów Tytoniowych, jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Polsce.

BEZ KANTÓW
Opracowanie koncepcji – wspomina Zdzisław Stanik – zlecił KW PZPR w Katowicach. W drodze swoiście pojętego konkursu spośród trzech firm wybrano Biuro Projektów Przemysłu Hutniczego (BIPROHUT), w którym zatrudniony był podówczas inż. Stanik. Jemu to zlecono sporządzenie projektu architektonicznego celem przedstawienia go do konkursu. On także opracował zagospodarowanie przyległego terenu oraz wytyczne dotyczące projektów branżowych i jemu powierzono koordynację pozostałych biur projektowych w charakterze głównego projektanta i nadzór autorski nad realizacją.

Projekt bardzo skomplikowanej konstrukcji obiektu opracowany został w biurze BIPROHUT pod kierownictwem inż. Zbigniewa Antoszewskiego. Budynek posiada podpiwniczenie w formie skrzyni żelbetowej, pod główną salą o głębokości ok. 10,5 m i jednokondygnacyjne pod pozostałą częścią o głębokości ok. 4,5 m. Część nadziemna wykonana jest w konstrukcji stalowej szkieletowej. Sala główna oparta jest na czterech słupach zakotwionych w blokach żelbetowych. Ściany boczne, w formie kratownic, stanowią tarcze nośne.

Duża swoboda dana projektantowi w zakresie rozwiązania przestrzennego i technicznego pozwalała na próbę sięgnięcia po najnowsze rozwiązania stosowane wówczas w Europie z uwzględnieniem jednak polskich możliwości. Należy podkreślić, że w tym czasie obiekt o tak dużej kubaturze posiadał pełną klimatyzację opartą na najnowszej technologii. Zaprojektowanie zaokrąglonych narożników ścian miało na celu lepsze przestrzennie wkomponowanie projektowanej dużej bryły budynku do ciasnego otoczenia. Stąd do dziś o tym gmachu mówi się jako o „budynku bez kantów”.

Konsultantami byli prof. Zygmunt Majerski i prof. Wiktor Jackiewicz z Politechniki Śląskiej, któremu powierzono także architekturę wnętrz. W trakcie analizy projektu, ze względu na szkody górnicze zrezygnowano z podziemnego połączenia z gmachem KW, a zamiast tego architekt zastosował rozwiązanie w postaci małej galeryjki łączącej biura Zdzisława Grudnia bezpośrednią drogą z podium prezydialnym wielkiej sali (widać ją na zdjęciu na okładce). Obecność przedwojennych schronów mieszczących się pod pl. Dzierżyńskiego nie pozwoliła także na umieszczenie tam podziemnych parkingów.

W PARTII RZECZY NIEMOŻLIWE ZAŁATWIAMY OD RĘKI
Budowę gmachu rozpoczęto u schyłku lat 70., zaś jej ukończenie było determinowane terminem konferencji sprawozdawczo-wyborczej KW PZPR, w czasie której sekretarz Grudzień miał być ponownie wybrany na piastowany dotąd urząd. Prace przy budowie postępowały bardzo szybko jak na czasy, w których gmach powstawał. Jedni dopatrują się w tym potrzeby zachowania ścisłej tajemnicy wobec władz centralnych w obliczu narastającego kryzysu gospodarczego, inni wspomnianej potrzeby właściwego zwieńczenia ważnego dla Z. Grudnia momentu w jego życiu partyjno-politycznym. A może po prostu zaważył na tym zwykły czynnik ekonomiczny.

Bez wątpienia jednak tym, co spędzało sen z oczu dyrektorów budowy, był krótki termin realizacji podyktowany bezdyskusyjną datą oddania gmachu do użytku i niespodziewany pożar wynikający z tempa budowy. Jeśli chodzi natomiast o kwestię finansowania budowy, to jak wspomina Zdzisław Stanik, fundusze najprawdopodobniej w części pochodziły z inwestycji prowadzonych przez Hutę Katowice. Kierownik Wydziału Ogólnego KW PZPR Jerzy Sztanderski w trakcie jednej z narad na sugestie, że posiadane fundusze KW są niewystarczalne, miał wykrzyknąć: „Zobaczycie, jeszcze nam zostanie. Mówicie, że to niemożliwe? U nas w partii rzeczy niemożliwe załatwiamy od ręki, tylko na cuda potrzebujemy trochę czasu”.

Częściowo sięgnięto również do funduszy przeznaczonych na inwestycje w dziedzinie budowy nowych ośrodków lecznictwa. Po raz pierwszy też bez żenady przekierowano finansowy strumień zasilający dotąd kasę WPKiW, którego źródłem był stworzony przed laty przez Jerzego Ziętka specjalny Fundusz Społeczny. Wreszcie na ten cel postanowiono opodatkować działaczy partyjnych.

Mimo różnych perypetii związanych z budową oficjalne oddanie gmachu Centrum Kształcenia Ideowo-Wychowawczego Kadr Robotniczych nastąpiło w 10 grudnia 1979 roku podczas konferencji sprawozdawczo-wyborczej. „O wyznaczonej godzinie, wprost ze swego gabinetu, Zdzisław Grudzień wszedł na podium i zasiadł w prezydium, witany staranie przygotowanymi okrzykami na jego cześć”, by zostać ponownie wybranym I sekretarzem KW w Katowicach. Zaraz jednak po konferencji obiekt został zamknięty, by dokończyć resztę pozostałych prac wykończeniowych.

Z wydarzeniem otwarcia gmachu wiąże się kilka zabawnych historii. Jedną z nich był moment załączenia nie wyregulowanego urządzenia klimatyzacyjnego. W jednej sekundzie za sprawą silnego podmuchu powietrza ze stołu prezydialnego zostały zdmuchnięte niemal wszystkie kartki. Kiedy zaś po południu zaczął padać deszcz okazało się, że sufit w kilku miejscach jest nieszczelny i w asyście obstawy MO sprowadzony w trybie pilnym dyrektor Zdzisław Gaszewski z ekipą łatał papą dach.

TU BĘDZIE CENTRUM KULTURY
Radość z wymarzonego Forum nie trwała długo. Rok później „solidarnościowy podmuch społecznego sprzeciwu” zmiótł Z. Grudnia ze sceny politycznej. Pozostała jednak pusta przestrzeń, którą trzeba było szybko wypełnić nową inicjatywą. W związku z tym 23 marca 1982 roku gmach został przekazany pod zarząd Wojewódzkiej Hali Widowiskowo Sportowej (WHWS), a rok później, 1 lipca, powołano nową instytucję pod nazwą Centrum Kultury w Katowicach. Decyzją wojewody gen. Romana Paszkowskiego postanowiono, iż przedmiotem działalności tejże jednostki będzie krzewienie kultury na zasadach impresaryjnej działalności estradowej, klubowej i wystawienniczej.

Znakomitą część obiektu z ogromną salą koncertową i częścią hotelową wydzielono na działalność artystyczną Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji. Kilka pomieszczeń przeznaczono na potrzeby Biblioteki Śląskiej (oddział zbiorów specjalnych), a Muzeum Śląskie utworzyło tu Centrum Scenografii Polskiej. Swą siedzibę miało tu także Centrum Dziedzictwa Kulturowego Górnego Śląska.

Dziesięć lat później, już w suwerennej Polsce, podjęto decyzję o zmianie nazwy instytucji na Górnośląską Macierz Kulturalną. Po dwóch latach działalności „nowej” instytucji dokonano zmiany w nazwie na Górnośląskie Centrum Kultury. W 2010 roku ponownie zmieniono nazwę na Centrum Kultury Katowice. W tym samym roku nadano imię patrona, którym została zmarła tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem Krystyna Bochenek.

PRZESZŁOŚĆ lub PRZYSZŁOŚĆ?
Gmach CKK, jak każda budowla tego formatu, tej rangi, wznoszona w trudnym okresie społeczno-politycznym budzi emocje. Oznacza to, że jako założenie architektoniczne stał się faktycznie lustrem społecznych poszukiwań i uczuć, że stał się przestrzenią aprobaty lub dezaprobaty dla zastanej rzeczywistości. Światowej sławy polski architekt Robert Konieczny mówi, że sam charakter gmachu spełnia nie tylko walory artystyczne, ale i symboliczne, warte zachowania i podkreślenia.

Gmach jest jednym z tych, które jako „źle urodzone”, w czasie gdy „nie mogły” powstawać dzieła wysokiej klasy jawi się jako przestrzeń wielu możliwości, i zaprzeczenie powszechnemu przekonaniu, że to, co powstało przed rokiem 1989 skazane jest na niechybną zagładę w ludzkiej świadomości. Dowodzi tego chociażby niedawny spektakl Jacka Jabrzyka i Sebastiana Majewskiego pt. „Dezember Palast”, w którym to niechciany gmach – winny swego istnienia, zostaje postawiony przed obliczem Temidy. Proces miał dowieść winy lub niewinności podsądnego, a wzorowany był na podobnych wydarzeniach mających miejsce w historii. W Katowicach po przesłuchaniu stron padł wyrok: „Biel zamyka oczy lub otwiera umysł”.

Bez wątpienia obiekt, który został oddany w ręce kultury, służy lokalnej społeczności. Mają tu swoje miejsce na ziemi: Teatr Korez, Jazz Club Hipnoza, Instytucja Kultury Katowice Miasto Ogrodów, galerie sztuki, a do niedawna także NOSPR. Organizowane są tu festiwale, koncerty muzyczne i przedstawienia teatralne, przygotowywane są programy edukacyjne. W budynku Centrum siedzibę miało również Centrum Scenografii Polskiej.

To tu na fasadzie gmachu zaprezentował swoją pracę Stanisław Drożdż, swoje pełne poetyckiego „pojęciokształtu” dzieło „lub”, które nie pozwala widzowi na spokojne przejście obok, „zawiesza” go na moment w wewnętrznym dialogu – lub-lub, czyli wyborze. Ten wybór pojawia się także teraz w przypadku gmachu, który jak feniks chce odrodzić się po raz kolejny z popiołów przeszłości. Po wyprowadzce NOSPR i Centrum Scenografii Polskiej budynek ponownie staje przed pytaniem o swoją przyszłość.

Filip Springer w dyskusji zamieszczonej na łamach „Tygodnika Powszechnego” (49/8.12.2013) tak pisze: „W ‘Źle urodzonych’ są niestandardowe, w jakimś sensie wyjątkowe budynki, ale ta wyjątkowość nie wynika z tego, że są one jakąś wybitną architekturą, choć często są, lecz z tego, że wobec nich pojawia się jakaś emocja”. A jeśli emocja, to człowiek – z całą gamą swych zdolności wyrażania siebie na wielu płaszczyznach swojej egzystencji. Springer w tym samym artykule dodaje za Leonem Krierem, że „ona [architektura] nie miała szansy doczekać, a myśmy już ją ocenili i często na skutek tej oceny wyburzyli. Nie było też czasu, aby ta architektura nasiąknęła wszystkim, co później będziemy odczytywać i dekodować, gdy już wpłynie na nas ta melancholia”.

tekst: Sławomir Kaczor, współpraca Magdalena Sarapata | zdjęcia: archiwum Z. Stanika
ultramaryna, grudzień 2014




O GMACHU CKK MÓWIĄ:

KRZYSZTOF NAWRATEK [architekt, urbanista i wykładowca uniwersytecki, autor książki „Miasto jako idea polityczna”]:

O „łajt hałsie” (zwanym też kiedyś „December Palace”) powinno się mówić co najmniej z trzech punktów widzenia. Po pierwsze jako o obiekcie istotnym dla pamięci mieszkańców Katowic. Nie mówię tu o „oficjalnej” historii z przewodników czy wikipedii, ale o wspomnieniach ludzi, którzy ten budynek używali i używają. Ludzi chodzących na koncerty czy do restauracji.

Po drugie, cały Plac Sejmu Śląskiego powinien być traktowany jako „historia architektury Katowic w pigułce”. „Polski” modernizm – budynek Sejmu Śląskiego, Filologii Polskiej oraz Katowickiego Centrum Kultury – przez ulicę sąsiadują z „niemieckim” neogotykiem. Po trzecie, budynek CKK jest interesującym architektonicznym obiektem, chyba najciekawszym przykładem późnego modernizmu zrealizowanym w Katowicach, który bardzo sprawnie domyka Plac Sejmu Śląskiego (tym, co na tym placu jest problemem, jest raczej parking oraz rzeźba Korfantego, tyłem odwrócona do budynku, w którym mieści się wydział Filologii UŚ).

W Katowicach w ostatnich latach wyburzano na potęgę. Być może wiązało się to jedynie z obsesją „unowocześnienia”, być może jednym z powodów była chęć zapomnienia o rozwoju Katowic, jaki miał miejsce w czasach Polski Ludowej – jakakolwiek była przyczyna, myślę, że najwyższy czas, by z historią ostatnich 70 lat w końcu w dojrzały sposób się zmierzyć zamiast próbować ją wymazać.

ROBERT KONIECZNY [jeden z najlepszych młodych architektów świata, szef pracowni KWK Promes]:

Podoba mi się ten budynek, lubię go, bo jest ciekawy i prosty. W przeciwieństwie do wielu współczesnych budynków jest naprawdę niezły, a szczególnie interesujące jest jego nadwieszenie nad placem. Budynek bardzo przyjemnie mi się kojarzy, bo czasami tam bywam – w Hipnozie albo Teatrze Korez.

W odpowiedzi na pomysły związane z wyburzeniem zawsze pytam jaka jest alternatywa, co dalej? Nie jest metodą budowanie miasta na ciągłym wyburzaniu. Miasto powstaje poprzez nawarstwianie się pewnych okresów, a ten budynek należy do konkretnego okresu architektonicznego. Nowe budynki są często dużo słabsze od tych, które się wyburzyło. On sam w sobie jest wartością w mieście, którą można zaadaptować i wykorzystać – te sale koncertowe już tam są. Być może należy znaleźć inną, nową formułę, być może trochę go odświeżyć. Wartość tego naszego „Białego Domu” jest w tym, że on jest w sercu miasta, przez co jest łatwo dostępny dla ludzi.

RYSZARD NAKONIECZNY [dr inż. arch. na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach, były redaktor naczelny kwartalnika „Archivolta”]:

Budynek ten jest jednym z pięciu charakterystycznych elementów najważniejszej przestrzeni Katowic czyli tzw. Forum Civilis, gdzie historia odciska swe piętno w zlokalizowanych tu gmachach publicznych: budynku Pruskiego Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego, Polskim Gmachu Śląskiego Parlamentu wraz ze znajdującym się po przeciwnej stronie budynkiem Urzędów Niezespolonych oraz resztkami Socrealistycznych Latarni i balustrad od ul. Jagiellońskiej, zbliżonymi do tych z warszawskiego Placu Konstytucji.

Ostatnim znaczącym elementem (poza pomnikiem Wojciecha Korfantego, który niestety zajął miejsce pomnika Józefa Piłsudskiego i jego zdemontowany olbrzymi cokół z okresu międzywojennego, a ten pomnika Chrobrego!) jest Centrum Kultury będące wyrazem czasów przełomu lat 80., zarówno w swej warstwie architektonicznej, jak i ideologiczno-znaczeniowej.

Czas już skończyć z MAJSTROWANIEM W HISTORII i pozostawić gmach ten w swoim pierwotnym stanie dla przyszłych pokoleń. Nie postępujmy jak barbarzyńcy, którzy usuwają ślady swej tożsamości. Budynek ten może stać się przykładem oswajania i zrozumienia wobec naszego trudnego dziedzictwa. Architekt Zdzisław Stanik oraz inni, jak prof. arch. Wiktor Jackiewicz, który projektował wystrój wnętrz, udowodnili w tym dziele wysoką jakość rozwiązań architektonicznych w ramach struktury, konstrukcji m.in. wysięgu sali audytoryjnej, demokratycznej przestrzeni wewnętrznej oraz estetyki. Skończmy już wreszcie z wyburzaniem. Kultura to umiejętność dziedziczenia, jak powiedział Tomasz Mann.

zdjęcia: archiwum K. Nawratka i R. Nakoniecznego, Bartek Barczyk











KOMENTARZE:

2017-12-07 12:17
Jestem takze calym swrcem za odnowieniem tego miejsca kultury.Sala koncertowa ma niesamowity klimat
Diana86


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone