Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
poniedziałek 20.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
CURLY HEADS: Jak miłość

Historia jak z amerykańskiego filmu. Jest ich piątka. Poznali się w liceum. Zafascynowani rockiem skrzyknęli się i założyli zespół. Jeden z nich w międzyczasie wygrywa pewien talent show. I tutaj opowieść o Curly Heads mogłaby się zakończyć, ale 21 października ukazał się debiutancki album kwintetu z Dąbrowy Górniczej „Ruby Dress Skinny Dog”. I można uwierzyć ponownie w plemienną siłę rock’n’rolla.

Oskar Bała, Damian Lis, Tomek Skuta, Tomek Szuliński i Dawid Podsiadło, jak mówią, są „zwykłymi chłopakami z sąsiedztwa, którym się udało”. Wychowani na „new rock revolution”. Ich muzyka garściami czerpie z niefrasobliwości The Strokes, mroków Interpol, mocnego rockowego dramatyzmu Black Rebel Motorcycle Club, prostoty The Vines czy połamanej rytmiki Queens Of The Stone Age. Jest jednak w piosenkach Curly Heads ukryta słowiańska dusza – rozdarcie pokazujące, że ta muzyka jest również niepokojąca, a prostota ich kompozycji jest złudna. Gitarowe riffy podane przez chłopaków bronią się także nieschematycznym podejściem do rockowej tradycji i nieszablonową, wpadającą w ucho rytmiką.

Spotykamy się ciepłej październikowej soboty. Mam jeszcze w pamięci ich występ na Likes Festivalu, podczas którego łączyli lekką nieporadność sceniczną ze sporą dawką energii. Podczas rozmowy początkowo z dystansem, z czasem zaczynają mówić jeden przez drugiego. Ich jednomyślność jest naturalnym efektem ich długiej znajomości, a nie pozą medialną.

Opowiadają o swoich ulubionych płytach, jaka piosenka z ich albumu jest dla każdego z nich najbardziej osobista i o emocjach, które im towarzyszą podczas tworzenia.

Ultramaryna: Jakie są wasze ulubione płyty i za co je lubicie?

Tomek Skuta
: „Random Access Memory” Daft Punk. Tej płyty nie potrafię słuchać jako pojedynczych utworów, tylko jest to dla mnie jedna cała kompozycja.
Oskar Bała: Ciężka sprawa. Chyba The Strokes i „First Impressions Of Earth”. Sposób zmiksowania i nagrania wokalu na tej płycie jest dla mnie najlepszy na świecie. Jest genialnie wyrzucony. Lubię ten album też dlatego, że jest mega gitarowy.
Dawid Podsiadło: Musiałbym pójść w The Strokes chyba, ale Oskar mi ukradł (śmiech). Wybiorę więc pierwszą solową płytę Juliana Casablancasa. Jest doskonała. Muszę też wspomnieć o płycie Sparklehorse „Good Morning Spider”.
Tomek Szuliński: Ja żyję zawsze ostatnią płytą, która mi się spodobała. Jest to aktualnie album Joeya Badassa „1999”. Bardzo mi się podoba ten chillout i oldschool schowany na całym longplayu.
Damian Lis: Na pewno byłoby to coś Arctic Monkeys, bo uwielbiam wszystkie ich płyty. Ale jakbym miał wybrać jedną, byłby to „Humbug”.

Do którego numeru z waszej płyty macie najbardziej osobisty stosunek?

TS
: „Til U Got Me”. Mam do tej piosenki najbardziej osobisty stosunek nie tylko dlatego, że zaczyna się ode mnie czyli od basu, ale przez cały emocjonalny ładunek w niej zawarty. Kiedy zaczyna się mocniejsza część, z każdym kolejnym etapem piosenki jest coraz intensywniej, aż do finału.
OB: „Midnight Crash”. Jak gram ten utwór, to słyszę w głowie swoje prywatne historie i najbardziej porusza moje emocje. Jest to dla mnie najprzyjemniejsza piosenka z naszego albumu, a zarazem najsmutniejsza.
DP: „M.A.B”. To był utwór, który powstał na samym końcu i nie było wiadomo czy znajdzie się na albumie. Sposób wykonania: wokal trzeszcząco-mówiący. To jest klimat z Mazur – krów, samotności. Jeśli chodzi o przekaz, jest to dla mnie najbardziej osobista i bolesna historia. Tytuł jest skótem od „Memories Are Better”.
TSz: Opowiem też o swoim utworze, czyli „Housecall”, który zaczyna się moim riffem, a potem dołącza cały zespół. Podoba mi się, że ten utwór nie ma mocnego zakończenia – jest takim wstępem, preludium.
DL: Moim ulubionym numerem jest „Synthlove”. Jest świeży. Podobają mi się w nim gitary i chórki. Ten utwór jest dla mnie dużym zaskoczeniem, bo początkowo myślałem, że jest to jakiś żart... (śmiech)

Jak się żyje w Dąbrowie Górniczej? Nie pytam bez przyczyny. Czy sądzicie, że to, że mieszkacie w typowym zagłębiowskim mieście ma jakiś wpływ na waszą twórczość?

DP
: Wydaje mi się, że wszystko wkoło ma wpływ na to, co tworzymy. Słyszałem, że generalnie przemysłowe okolice mają w sobie jakiś ból.

Mają czy nie mają?

TS
: Jak się patrzy na zespoły z naszej okolicy, to raczej smutek. No może oprócz Basa Tajpana. Tam jest radość.

Jaki macie system w zespole: demokracja czy ktoś ma decydujące zdanie?

TS
: Są spiny. Czasem trzeba walczyć o swoje. Staramy się rozwiązywać problemy demokratycznie, ale na pewno nie da się do końca tego tak załatwić. Bywają oczywiście kompromisy.

Jak to jest – ktoś przynosi pomysł na utwór i jak go realizujecie? Kiedy jest ten moment, gdy wiecie, że piosenka jest skończona?

TSz
: Po tylu latach wspólnego grania to raczej już to intuicyjnie czujemy..
DP: Jesteśmy tak wkręceni w siebie, że każdy wie, gdzie ma być refren, gdzie ma być przerwa. Ewentualnie jak wiemy, że ma to być poważny utwór, wtedy zmieniamy coś...
DL: Zazwyczaj utwory powstają u nas na zasadzie jamu. Tworzy się wtedy taki gotowy kościec kompozycji ze zwrotkami, refrenami, przerwami. Na początku nam się wydaje, że wszystko jest super ekstra genialne, ale jak chcemy to powtórzyć, to jest gorzej...
OB: Nauczyliśmy się, że nieważne co robimy i gramy, trzeba to nagrywać za pierwszym razem. Zazwyczaj to jest ta chwila, ten moment.


A jak jest z autorstwem waszej muzyki? Wszyscy piszecie?

TS
: Najczęściej jest tak, że teksty pisze Dawid.
DP: Chłopaki często mi pomagają. Nadają tytuł jakiemuś utworowi czy podsuwają mi jakąś historię do opisania. To, że jesteśmy w tym składzie i w takich relacjach pomaga mi pisać o czymś konkretnie. Ale ostatecznie to ja je zapisuję na kartce bądź komputerze.
DL: Jeśli chodzi o muzykę, to najczęściej Oskar podrzuca jakiś motyw lub riff, od którego zaczyna się komponowanie numeru, ale każdy zajmuje się swoją działką i podrzuca nowe rozwiązania.
TSz: Jeden impuls i zaczynamy grać.
DP: Szukamy najlepszego połączenia, które spoi te wszystkie elementy.
TSz: Często rozumiemy się bez słów...

Płytę nagrywaliście na Mazurach...

TS
: Na Mazurach to była taka sesja przygotowawcza.
OB: Mieliśmy szkice jeszcze nie do końca pewne. Zamknęliśmy się na tych Mazurach na 10 dni i jeden lub dwa utwory robiliśmy w dzień.

Ile kawałków z waszej zamierzchłej przeszłości znalazło się na płycie?

OB
: Tylko jeden, „Housecall”. To nie jest też kawałek z tak zamierzchłych czasów. Siedział w nas przez pewien czas, ale w momencie kiedy przygotowaliśmy się do nagrania, powiedzieliśmy: dobra, teraz go ogarnijmy.
DL: Kiedy nagraliśmy go po raz pierwszy, wydawał nam się doskonały, ale oczywiście został nagrany raz jeszcze...

Płyta nie jest więc zapisem historii zespołu Curly Heads, ale pokazuje to, co was aktualnie najbardziej kręci.

OB
: „Historia” może tylko w ten sposób, że pokazujemy nasze rozwinięcie.
DL: Jeżeli ktoś znał nasz stary materiał muzyczny z internetu, to zauważył różnicę w tym wszystkim.
OB: Po prostu czuliśmy, że możemy lepiej.
DL: Takim impulsem do zrobienia całkiem nowego materiału był „Ruby Dress Skinny Dog”, bo poczuliśmy, że jak jesteśmy w stanie zrobić ten numer, to jesteśmy na dobrej drodze...
TS: Faktycznie to był przełom. Powstało nowe Curly Heads.
DL: Zaczęliśmy trochę mniej kombinować. Staraliśmy się komponować bardziej dojrzale.
TSz: ...bardziej oszczędnie.

I tutaj rozwiązaliśmy zagadkę tytułu płyty...

DL
: Tytułów roboczych było z trzy lub cztery zanim się zdecydowaliśmy.
DP: To bardzo ważna sprawa. Pierwsza płyta i tytuł. Chcieliśmy, by to było wyjątkowe dla każdego z nas. Cieszę się, że to tak się skończyło, bo z wielu względów tytuł ten jest odpowiedni.

Dlaczego?

DP
: Przez to, że utwór, od którego wziął się tytuł płyty, był dla nas przełomowy. Też dlatego, że można sobie różnie interpretować czym jest Rubinowa Suknia Chudy Pies. Każdy ma jakąś wizję tego. Poza tym jest to świetny zlepek czterech przypadkowych wyrazów.

Jakie emocje chcieliście przekazać waszym słuchaczom? Sami pewnie też szukacie emocji w muzyce i istnieje zależność między tym, czego szukacie a co chcecie przekazywać.

TS
: Ciężko powiedzieć. Kiedyś Daniel Walczak, nasz producent, mówi do mnie po pijaku w hotelu: „Skuta, ty grasz coraz mniej”. Ja na to: no spoko. Powiedział, że to jest dobre – taka oszczędność. Wydaje mi się, że każdy z nas szuka dojrzałości. Zastanawia się nad każdym dźwiękiem, by nie był to tylko dźwięk, ale forma przekazania czegoś ze środka.
OB: Generalnie przez cały proces tworzenia tego materiału starałem się odejść od wielu moich przyzwyczajeń. Ucząc się grać na gitarze, w pewnym momencie zamknąłem się w kilku prostych schematach. Tworząc materiał, wszystkie moje partie starałem się dopracować – by były bardziej przemyślane, ale też podobne.
DL: Chyba najbardziej poszukuję w muzyce jakichś określonych emocji, by nie była taka sterylna, sztuczna i plastikowa. Bardzo często słuchając nowego zespołu oceniam go dopiero po tym, jak zobaczę go na żywo. I to jest dla mnie wyznacznikiem czy jest to dobra grupa czy może coś udawać.
TSz: Szukam w swoich partiach takiej prawdziwości. Lubię grać nierówno, czasami mało, nie dawać wybrzmiewać wszystkim strunom, tylko pojedynczym...
DL: Czyli robisz to specjalnie wszystko… (śmiech)
TSz: No tak. Szukam lekkiego fałszu, by się trochę gryzło. Staram się nie używać gitary w standardowym zakresie. Bardziej próbuję grać perkusyjnie lub wchodzić w rejestry basu.
DP: Dla mnie w muzyce najważniejsze są wokal i melodie. Najbardziej szukam melodii. Nie musi być ładna, ale prawdziwa. Nie imponują mi zazwyczaj techniczne umiejętności wokalne. Często nie rozumiem i spieram się z Oskarem o popisy gitarowe. Nie ma dla mnie w tym treści. Szukam czasem trzech najprostszych akordów, ale takich, które mnie poruszą. Mam teraz nawet na telefonie utwór rosyjskiej wokalistki i nikt nie rozumie, dlaczego on mi się podoba. Związek mi się rozpadł przez to. Z domu musiałem się wyprowadzić. Niektórzy przyjaciele się ode mnie odwracają... (śmiech zespołu)

A co wy chcecie dać waszym słuchaczom? Jesteśmy w przeddzień premiery płyty...

OB
: Ja myślę i powiem w imieniu wszystkich, że chcemy dać energię. Może niekoniecznie taką pospolitą, ale chcemy wzbudzić jakieś emocje, które sprawią, że wszystko się będzie w naszych słuchaczach kotłować i ruszać.
DP: Chciałbym, by ta płyta po prostu podobała się ludziom, bo są na niej ładne rzeczy.
DL: By trafiała ludziom w nastrój...
TS: By ludzie odnaleźli naszą młodość, świeżość, niedojrzałość. Takie surowe, rockowe kompozycje. Prosto, czysto, krwawo i przejrzyście... Chociaż przejrzyście nie jest. Daniel Walczak naniósł na płytę strasznie dużo brudu, aż mnie przeraził na początku.

Jaką rolę przy nagrywaniu płyty miał wasz producent, Daniel Walczak?

OB
: Generalnie ujarzmił nas, by za bardzo nie szaleć z dźwiękami. Przypominał nam zasadę: mniej znaczy więcej.
TS: Nauczył nas jak żyć.
DL: Kazał nam jeść pięć posiłków dziennie.
OB: Pokazał nam to brzmienie.

Nagrywaliście płytę na setkę?

OB
: Tak.
DL: Pół na setkę.
DP: Generalnie nagrywaliśmy na setkę, a później zdarzały się drobne poprawki, małe korekty.
TS: Chcieliśmy zachować świeżość, zwłaszcza że najlepiej brzmimy jak wszyscy razem gramy.
TSz: Kiedyś próbowaliśmy nagrywać każdy osobno swoją partię, ale w naszym przypadku to nie działa.

A jaką rolę ma Daniel podczas koncertów?

DP
: Stara się, byśmy osiągnęli pod względem brzmienia to, co na płycie. Żebyśmy mieli odpowiednie poziomy etc. Taki dobry duch.
DL: Daje nam dużo konstruktywnej krytyki. I to nam pomaga...

Tak na koniec: chłopaki, po co to robicie?

TSz
: Każdy z nas ma potrzebę pokazania siebie na zewnątrz i parę lat temu wybraliśmy muzykę. Mówię o sobie w liczbie mnogiej (głos z tyłu: i dobrze!). To potrzeba kontaktu z innymi ludźmi i wyrażania emocji w sposób taki, a nie inny.
TS: Muzyka jest jedną z najwyższych form wyrażania się w sztuce. I to mi się bardzo podoba, że muzyki nie trzeba tłumaczyć, ale każdy czuje ją po swojemu.
OB: Ja generalnie robię to dla hajsu... (śmiech). Reaguję bardzo emocjonalnie na muzykę. Mogę przez te dźwięki wyrzucić z siebie złe emocje, czasami dobre, ale rzadziej. To mi bardziej pomaga niż wygadanie się komuś czy zrobienie czegoś szalonego.

Czyli muzyka jest dla ciebie pewną formą autoterapii?

OB
: Tak, to najbardziej.
DL: Ktoś kiedyś powiedział: jeżeli kochasz coś robić, to zacznij to robić! Chciałbym, by był to mój sposób na życie. By pracować z pasją, bez przymusu. Jest to forma ekspresji, bo na scenie jest szansa zachowywania się w sposób totalnie otwarty i robienia tego, na co się ma ochotę.
DP: Według mnie najbardziej niesamowite jest to, że, tak jak w naszym przypadku, piątka ludzi – każdy z inną historią, swoimi problemami, światopoglądem – nagle zaczyna robić coś z niczego. Te wszystkie rzeczy się mieszają. Powstaje utwór, który jest zapisem emocji. Dla mnie to jest najpiękniejsza chwila w życiu. Jak miłość.

tekst: Adrian Chorębała | zdjęcia: Łukasz Ziętek/ Sony Music Poland
ultramaryna, listopad 2014






>>> Curly Heads @ Facebook



WYGRAJ PŁYTĘ

Mamy dla Was 5 płyt „Ruby Dress Skinny Dog” zespołu Curly Heads. „Można sobie różnie interpretować czym jest Rubinowa Suknia Chudy Pies. Każdy ma jakąś wizję tego. Poza tym jest to świetny zlepek czterech przypadkowych wyrazów” – mówi Dawid Podsiadło.

Aby zdobyć jedną z nich, napisz poniżej w komentarzu własną interpretację tytułu płyty. Wpis należy opatrzyć swoim imieniem i nazwiskiem lub nickiem oraz adresem e-mail. Podanie adresu jest wymagane, można dokonać zapisu z [at] lub ze spacją. Nagrodzimy 5 najbardziej oryginalnych interpretacji: trzy zamieszczone do 16.11 i dwie od 17. do 23.11 (do północy).

Biorąc udział w konkursie zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych przez Ultramarynę w celu przeprowadzenia konkursu.








KOMENTARZE:

2014-12-04 13:18
raafal próbujemy się z Tobą skontaktować w sprawie odbioru płyty, którą wygrałeś. Napisz do nas maila na poczta@ultramaryna.pl
redakcja

2014-11-24 13:58
Wybraliśmy ostatnich dwóch zwycięzców konkursu. Pic otrzymuje płytę za ciekawe skojarzenie i porównanie tytułu debiutanckiego albumu Curly Heads z algorytmem programowania. Natomiast ostatni egzemplarz „Ruby Dress Skinny Dog” trafia do raafala – masz od nas plus za dostrzeżenie u chłopaków fetyszu na punkcie podwójnych nazw. Ciekawe co na to Curly Head? ;)
redakcja

2014-11-23 22:17
Dla mnie "rubinowa suknia" stanowi kontrast dla "chudego psa". Chudy (a "skinny" to w zasadzie wręcz "wychudzony"!) pies jest dla mnie symbolem niepowodzeń i smutku, ubogiego (nie tylko w sposób materialny), pieskiego życia. "Rubinowy" kojarzy się z bogactwem, przepychem - rubinowa suknia jest tym, co dobre, tym, do czego dążymy: ambicjami, marzeniami, szczęściem. Połączenie "rubinowej sukni" z "chudym psem" daje więc pełny obraz życia: raz jest "rubinowo", kiedy indziej "piesko". Tak samo na płycie Curly Heads: większość piosenek opowiada smutne historie, ale nie brakuje na niej też wspomnień o szczęśliwych chwilach.
lubięChopina

2014-11-23 21:10
Ruby wg znaczenia jest to jeden z języków programowania, czyli zbiór reguł i zasad dla komputera :) A płyta Curly Heads jest algorytmem zachowań, miłosnych i życiowych sytuacji, które przeżył sam Skinny Dog w poszukiwaniu pewnej sukni. Tytuł płyty jest symboliczny, tak samo jak programowanie! Bo ono to właśnie zapis symboli. Ruby Dress Skinny Dog jest moim obecnie przetwarzanym kodem źródłowym :))
Pic

2014-11-23 15:45
Chudy pies to mebel w mieszkaniu chłopaka, który zaprosił do siebie na noc kobietę w rubinowej sukience. "watching you naked closing the bathroom door" kobieta była naga, ponieważ jej rubinowa suknia leżała na chudym psie, który stał w pokoju wyżej wspomnianego mężczyzny :)
rubinowa_chuda

2014-11-22 22:31
Teraz Rock`n`Roll and Skinny Dog! Każdy z nas jest takim chudym psem w rubinowej sukience. Bez sukni jesteśmy zwykłymi ludźmi w swojej codzienności. Jesteśmy takim szarym, chudym, choć zacnym psem. Ale właśnie Ruby Dress to coś, co każdego z nas wyróżnia. Co sprawia, że stajemy się wyraźniejsi, rozpoznawalni w tłumie szarości - jak Curly Heads teraz. Rockendrollowy team. Ruby Dress to więc metafora zdolności i umiejętności do których ciężką pracą doszliśmy.
agg

2014-11-22 10:55
Skinny dog to Dawid (Dawid naprawdę jest chudy), ruby dress to reszta chłopaków z zespołu. Ruby dress skinny dog = curly heads. W tym wypadku jedno bez drugiego nie funkcjonuje. Curly bez Dawida czy chłopaków to nie bylo by to samo. Ta płyta nie była by taka jaka jest.
kam

2014-11-21 18:18
Rubinowy kolor aktywizuje w mózgu uczucie miłości, ale według znaczenia barw - także emocje, zmysłowość, ekscytację i siłę. Niezwykle energetyczna i emocjonalna płyta chłopaków z Curly Heads jest przede wszystkim o miłości. Tytuł odnosi się więc do potęgi i siły uczuć. Miłości mężczyzny do kobiety w sukni. Pies jest dosłownym symbolem tytułu piosenki o trudnym związku i platonicznej miłości. Płyta wzmaga pokłady energii i ekscytacji. Każdy gdzieś w sobie dąży do wyzwolenia ogromu siły i emocji. Na to pozwala trasa koncertowa Ruby Dress Skiny Dog Tour. Tytuł w twórczości zespołu przypadkowo-przełomowy wpadł nie bez przyczyny do kręconej głowy.
Phos

2014-11-17 20:19
"Ruby dress skinny dog" - Ruby mająca sukienkę skinny i psa :D Kolejna fanka Curly Heads :)
Tusia

2014-11-17 18:55
Chłopaki mają wyraźnie fetysz na punkcie podwójnych nazw. Przymiotnik plus rzeczownik. Curly Heads. Ruby Dress. Skinny Dog. Każde z tych złożeń słów wybrzmiewa niczym wielkie "TA-DAM". Dwa takie złożenia słów brzmią w mocno w dzwony po dwakroć. A te dzwony oznaczają, że w chłopakach oprócz pomysłowości ukryte są ogromne pokłady energii, które raz po raz wywołują wielkie TA-DAM. Oto my. RUBY DRESS. TA-DAM. SKINNY DOG. TA-DAMMMM !!!
raafal

2014-11-17 11:37
Wyłoniliśmy zwycięzców pierwszej tury konkursu. Pierwsza płyta trafia do patkey, za zabawę słowem i nawiązanie do śląskiej gwary. an doceniamy stworzenie homonimu dla tytułu albumu Curly Heads. Zatem druga płyta jest dla Ciebie. Trzecim zwycięzcą jest asik, ze względu na doskonałą znajomość debiutanckiego albumu i duchowe porozumienie z chłopakami. Pozostałe 2 płyty trafią do osób, które do północy 23.11 umieszczą komentarz z własną interpretacją „Ruby Dress Skinny Dog”.
redakcja

2014-11-15 00:17
Ruby Dress... czy to nie przypadkiem spełnione marzenia? Tak! To każdy uśmiech, radość, wiara we własne siły, energia, moc, poświęcenie, wytrwałość, przyjaźń, miłość, twórczość, pasja i oddanie. Ale też smutek, odrzucenie, Niekochanie... Wszystko to zagrało i spełniło marzenie. Z całą pewnością wiedzą to Panowie z Curly Heads. Ich Ruby Dress Skinny Dog to właśnie okrągły zapis 11 małych marzeń. Nie dość, że się spełniły, otworzyły nowe ścieżki, to odmieniły świat piątki zakręconych chłopaków. A moja Ruby Dress... to właśnie Marzenie. Osiągnięcie czegoś, za czym się pędziło. To takie wielkie, często skryte pragnienie. To cel, do którego dążę. Lecz jak wiem, często realizacja rubinowych marzeń nie jest łatwa. „I waited so long...” Spotykam wiele trudności, odrzucenia, przeciwności. „The weeks of hiding in the corners anywhere” Muszę być wytrwała i cierpliwie czekać, próbować i przekraczać mury. Wtedy może zbliżę się do upragnionego celu. A może właśnie go zrealizuję?! Będę wtedy jak chudy , zmęczony pies. Skinny Dog... Lecz spełniony Dog :) Wewnętrznie silny. Szczęśliwy... “I've gotten stronger it's been quite a while” To właśnie prawda Ruby Dress Skinny Dog. Spełnienie marzeń, wieloletnie pragnienie, ciężka praca, więź i szczęście. Curly Heads! @:) Zakręceni i spełnieni. Ich szczęście, naszym szczęściem! Przez zlepek przypadkowych słów, nieprzypadkowo wyrazili historię siebie. Ukazali swoje pragnienia, dążenia, słabości. Pokazali, że to wytrwali i zwinni przeskoczą mur. Że nie ma marzeń nie do zrealizowania. Choć są przeciwności. „I feel it in my every bone that wherever you walk there're people against the world” Ale jeśli naprawdę czegoś pragniesz - to staraj się co sił, a to osiągniesz! „But now I'm smiling...” To droga do marzeń czyni nas szczęśliwymi. Prawdziwym szczęściem jest droga do szczęścia. Gdy Pies jest chudy i szczęśliwy to znaczy, że osiągnął rubinowy cel, któremu już nigdy nie pozwoli odejść „And now I won't let you go...” ;)
Mary

2014-11-14 00:28
Według chłopaków „Ruby Dress Skinny Dog” to zlepek przypadkowych słów. Gdyby jednak spojrzeć na każde z osobna: ruby – rubin, szlachetny, królewski wręcz klejnot – w końcu to pierwsza płyta zespołu; kolor rubinowy może symbolizować zarówno wielką miłość i namiętność, jak i złość czy cierpienie. Suknia to atrybut kobiet, bo o kim mogliby śpiewać mężczyźni.. Skinny dog to nie tylko wychudzony, zostawiony samemu sobie kundel. Może być również smukłym i dostojnym chartem. Każde ze słów ma w swoim znaczeniu wiele przeciwieństw, tak samo jak utwory z płyty. Wolniejsze kawałki przeplatają się z energetycznymi, a smutne teksty zderzają się z miłosnymi wyznaniami. Pozornie niepasujące do siebie słowa w rzeczywistości tworzą idealną całość - „Ruby Dress Skinny Dog”. Dla mnie jest to płyta głównie o miłości, która czasem bywa gorzka, lecz warta poświęceń. :)
asik

2014-11-08 16:54
Wszyscy mają w sobie coś z chudego psa. Każdy ma swoje przeżycia, traumy, smutki, które czasem nie pozwalają iść z podniesionym czołem i zamiast tego snujemy się z podkulonym ogonem w opłakanym stanie. Bywa ciężko. Mimo to nie możemy stanąć w miejscu, trzeba zarzucić na siebie rubinową suknię uszytą z pozytywnych myśli, przykryć rozczarowania życiowe, uwierzyć we własną osobę i biec dalej przed siebie.
Luch

2014-11-05 18:50
Płyta o tym jak boli życie. Słuchając czuję to bardzo. W takim razie czym jest chudy pies? Może tym cały złem, które dzieje się na świecie. Nie tylko to zło takie głośne i na dużą skale i powszechnie znane jak wojna, głód, śmierć itp., ale także to mniejsze. Mniejsze dotyczy relacji z drugim człowiekiem, która nie zawsze wygląda tak jak powinna i często krzywdzimy siebie wzajemnie. Mniejsze to także zło kierowane na siebie, zadawanie ran własnej duszy, psychice, ciału. A rubinowa sukienka jest po to aby to wszystko ukryć. Ubrać w jakieś ładne słowa i przedstawić w sposób nie dokońca odpowiadający rzeczywistości. Że niby wszystko jest fajne i kolorowe a to nie dokońca prawda, bo pod sukienką chudy pies ma wiele ran, które bolą. A my jako społeczeństwo ''fast & cool" nie dopuszczamy do siebie myśli, że coś jest nie tak. Bo przecież pies ma piękną rubinową sukienkę to jak może mu być źle? ;)
Nel

2014-11-05 11:15
Tytuł ''Ruby Dress Skinny Dog'' niesie w sobie społeczny sprzeciw wobec promocji chudych modelek. Komentując wygląd niektórych topmodelek - świadczący niechybnie o wycieńczeniu organizmu - media próbują nam wcisnąć, że to jest ich zawód, profesjonalizm i haj feszyn. Chłopcy z Curly Heads mają odwagę krzyknąć, że król jest nagi. A raczej ekstremalnie chudy i że wygląda to źle. W tytule - wypowiedzmy go jako zdanie-wołacz - możemy odkryć wyraźne wezwanie: chudzielcu, narzuć czerwoną sukienkę. Czerwoną, czyli bądź ostrzeżeniem dla innych... ;)
kasiar

2014-11-05 09:51
Tytuł ''Ruby Dress Skinny Dog'' niesie w sobie społeczny sprzeciw wobec promocji chudych modelek. Komentując wygląd niektórych topmodelek - świadczący niechybnie o wycieńczeniu organizmu - media próbują nam wcisnąć, że to jest ich zawód, profesjonalizm i haj feszyn. Chłopcy z Curly Heads mają odwagę krzyknąć, że król jest nagi. A raczej ekstremalnie chudy i że wygląda to źle. W tytule - wypowiedzmy go jako zdanie-wołacz - możemy odkryć wyraźne wezwanie: chudzielcu, narzuć czerwoną sukienkę. Czerwoną, czyli bądź ostrzeżeniem dla innych... ;)
kasiar

2014-11-04 22:31
Gruby dres, skin i hot dog :)
an

2014-11-04 19:39
Rubinowa suknia chudy pies. Chudy pies w rubinowej sukni. Do złej gry dobra mina. Dla mnie, suknia, rubinowa suknia, jest piękną maską, jaką wkłada chudy pies, słaby człowiek, który stara się ukryć przed światem siebie. Zamyka się bo nie akceptuje swojego ja. Komiczne jak i przykre jest to, jak wiele takich psów żyje na tym świecie. Jak często ja staję się tym psem w za dużej sukience. Ale wbrew temu, przy utworach tej płyty zrzucam rubinową maskę i nie boję się czuć. To jeden z niezliczonych powodów, przez które pokochałam Ruby Dress Skinny Dog. Dziękuję za to i pozdrawiam, ŻP.
Żaneta Psiuk

2014-11-04 17:21
Gdy słyszę słowa "Ruby Dress Skinny Dog" widzę drobną kobietę w zwiewnej rubinowej sukience wyprowadzającą małego pieska na spacer. Możliwe, że nijak ma się to do muzyki, ale interpretacji jest wiele. Mogło to oznaczać połączenie przypadkowych słów tworzących razem coś niezwykle zwariowanego, nietypowego. Curly Heads również spotkali się "przypadkowo" w liceum i stworzyli razem coś niezwykłego, szalonego. Taki zlepek wyrazów doskonale odzwierciedla zwariowane piosenki Curly Heads. :)
duska98

2014-11-04 14:17
to nie rubinowa suknia, a ruby, czyli gruby dres/s/iol ze swoim chudym psem, który ma błyszczącą sierść. ruby to słowo zaczerpnięte z gwary sląskiej, ze śląska skąd sam dawid jest. także, /g/ruby chłop i jego pies chodzą razem na spacery, po bułki do sklepu osiedlowego, fryzjera, no po prostu wszędzie.w ten sposób jest ruch, w którym oni sami uczestniczą, a to kręci się jak zakręcona muzyka curly heads. wsio jasne, prawda? ;)
patkey


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone