Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
poniedziałek 20.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
TOMASZ BREŚ I MEGA CLUB: Mega dwudziestka po czterdziestce

W latach 80. współtworzył mysłowicką scenę muzyczną, pisał teksty utworów i śpiewał w gitarowym zespole October’s Children. Dziś Tomasz Breś jest współwłaścicielem jednego z najstarszych i najlepiej prosperujących klubów w Katowicach, który stał się marką samą w sobie: rozpoznawalną i dobrze kojarzoną. Jego Mega Club świętuje właśnie swoje dwudziestolecie!

PASJA PRZEWODNICZĄCEGO
Drugą połowę ostatniej dekady PRL wspomina z sentymentem. Tomek Breś grał w jednym zespole z Przemkiem Myszorem, przyszłym muzykiem Myslovitz i z pomocą znajomych organizował koncerty, zarówno w Młodzieżowym Domu Kultury, jak i w Miejskim Centrum Kultury w Mysłowicach. Prawdopodobnie wtedy połknął bakcyla i zaczął myśleć o własnym lokalu z potencjałem sali koncertowej.

Lista ulubionych miejsc tamtego okresu, w których miło spędzał wolny czas, imponuje. Jednym tchem dodał do niej Rialto, Kosmos, Zorzę, BWA oraz DKF na ulicy Szafranka. Od zawsze lubił pomieszczenia z klimatem, oldschoolowe knajpy i bary, ale postanowił pójść krok dalej i stworzyć klub, w którym młodzi ludzie nie tylko będą mogli miło spędzić czas ze swoimi rówieśnikami. Jego dodatkową atrakcję miała stanowić muzyka na żywo z naprawdę wysokiej półki.

Jesienią 1990 roku Breś rozpoczął studia na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. „Kierownictwo klubu studenckiego zorganizowało spotkanie dla osób chętnych do współpracy. I tak się zaczęło – z ramienia Samorządu Studenckiego, którego byłem przewodniczącym przez bodaj dwa lata, zostałem kierownikiem programowym Akantu przemianowanego wkrótce na Pod Rurą” – opowiada o początkach swojej działalności, dodając: „W okresie 1990-1993 mocno rozkręciliśmy to miejsce. Oprócz sobotnich dyskotek, którymi zajmował się ówczesny ajent klubu i mój obecny wspólnik Jan Wydra, robiliśmy sporo koncertów. Gościła u nas Renata Przemyk wraz z formacją Ya Hozna, Armia, Izrael, KAT, Lech Janerka, Voo Voo”. Jednocześnie w popularnej Rurze odbywały się koncerty lokalnej sceny punkowej, tzw. Czad Giełdy, czyli prężnie działające targi kultury niezależnej, a także zloty fanów Depeche Mode.

CZADOWE DYSKOTEKI
Wielkim powodzeniem cieszyły się cykliczne imprezy Czad Party, pierwotnie nazywane Chad Party od imienia Chada Smitha, bębniarza Red Hot Chili Peppers. Jedyne tego typu potańcówki na mieście zapewniały dostęp do przebojów alternatywnego rocka. Na playliście znajdowały się same rarytasy, jak mawiają Anglicy „from Iggy Pop to Depeche Mode”. Gdy na innych parkietach królował Haddaway, Ace Of Base i 2 Unlimited, Pod Rurą tańczono do „Where Is My Mind?” Pixies.

„Rzeczywiście byliśmy pionierami w tej materii. Okazało się, że istnieje cała masa ludzi chcących się spotkać i pobawić przy innej muzyce niż dyskotekowa. Generalnie czuć było euforię z wolności, demokracji etc. Wszystko nabrało nagle kolorów” – wyjaśnia fenomen tamtego okresu Breś. To w Rurze paliło się pierwsze papierosy, dobierano w pary (tu Tomek poznał swoją przyszłą żonę) i zawiązywano przyjaźnie na całe życie.

W maju 1993 Tomek Breś i Jan Wydra zorganizowali pierwsze duże Juwenalia na Placu Sejmu Śląskiego. Kto nie mógł dotrzeć wtedy do śródmieścia Katowic, z pewnością długo tego żałował, bo impreza okazała się wielkim sukcesem. Tegoż samego roku, już wspólnie z Michałem Gembrowiczem, w trójkę podjęto decyzję o otwarciu nowego klubu. W ten sposób późną jesienią w budynku starego dworca kolejowego powstał Mega Club. Tam również kontynuację miały kultowe imprezy opatrzone nazwą Czad Party.

Niestety idea niedyskotekowych imprez tanecznych z czasem traciła na popularności. Tomek wspomina, że trzeba było szukać nowych rozwiązań: „Kultura klubowa jako taka poszła tropem zachodnich doświadczeń. Chodzi mi o muzykę house i wszelkie jej pochodne. Po prostu głównie do takiej muzyki młodzi ludzie zaczęli się bawić. Nie ma co ukrywać – muzyka gitarowa najlepiej prezentuje się podczas koncertów i tak chyba jest okej”.

DWORCOWA 4
Muzyka na żywo stała się znakiem rozpoznawalnym Mega Clubu. W trakcie wyboru pierwszego zespołu, jaki miał wystąpić w jego wnętrzach, padło na Kult. Wkrótce na tamtejszej scenie szansę zaprezentowania własnej twórczości dostali najciekawsi debiutanci, wśród nich Behemoth i Liroy. Swój pierwszy koncert w pękającym w szwach klubie dał Kaliber 44. Tak rodziła się ich legenda i startowała rapowa rewolta. Ściągano też zagraniczne gwiazdy. Na Śląsk dotarła m.in. reprezentująca nurt post-industrial formacja The Young Gods oraz szwajcarska grupa metalowa Samael, na której występ zabrakło biletów dla kilkuset osób stojących przed wejściem. Lincz wisiał w powietrzu, ale udało się opanować sytuację.

Pod adresem Dworcowa 4 od samego początku kreowano mody i promowano nowe gatunki muzyczne. Dzięki temu Mega Club stał się miejscem potrafiącym sprostać wszelakim gustom. W klubowym menu coś dla siebie znajdą miłośnicy hip-hopu, polskiego rocka, transowej elektroniki, hałaśliwego metalu, głośnego techno, bujającego reggae, a nawet dobrego, radiowego popu.

Ta różnorodność jest wielką zaletą, ale posiada również znaczący mankament: „Dochodowość koncertów jest płynna. Wiele z nich wychodzi na zero i wtedy pozostaje gastronomia. Czasami trzeba dopłacić – takie życie. Działamy na wolnym rynku, nie mamy dotacji i jakoś udaje nam się zamknąć bilans. Zdarzają się też oczywiście sytuacje, w których jesteśmy zmuszeni odwołać koncert, ale utrzymujemy je na poziomie 5-10%, a to niezły stosunek, potwierdzający całkiem dobrą skuteczność. W tej robocie przydaje się doświadczenie, intuicja i skłonność do ryzykowania, choć ja osobiście nigdy nie byłem w kasynie” – żartuje Breś, jednocześnie podkreślając istotę pracy kolektywnej, która powinna stanowić fundament tego typu działalności: „Cenimy sobie współpracę z ludźmi, którzy wstąpili na naszą drogę, rozpoczynając swój przelot w tej branży”.

MEGA TEAM
W tej grupie, oprócz niezliczonej ilości menadżerów oraz tour managerów, znajdują się przyjaciele od serca: Michał Wardzała i Basia Mikuła, czyli szefostwo Mystic Production, a także „wychowankowie”, jak żartobliwie określa ich Tomek Breś. Szczególne podziękowania kieruje do pracującego obecnie w Superstacji Jacka Zimnika, DJ’a Peresa z MTV, Adama Godzieka z Nowej Muzyki, prowadzącego KnockOut Productions Tomasza Ochaba oraz dawniej reprezentującego agencję 69, dziś rezydenta klubu Inq DJ’a Pulpa.

Nie sposób pominąć Marcina Kani, związanego z klubem od małolata, który obecnie pełni funkcję producenta wykonawczego, dbając też o promocję medialną muzycznych wydarzeń – niegdyś chłopaka odpowiadającego za obsługę świateł w trakcie koncertów. To on rozwinął i doszlifował koncepcję sztandarowej imprezy, jaką jest Śląski Rap Festival, która w tym roku miała dziesiątą edycję.

Tomek nie zapomina oczywiście o najbliższych współpracownikach, bez których to miejsce nie osiągnęłoby wyjątkowego charakteru, w pierwszej kolejności wymieniając drugiego współwłaściciela Jana Wydrę, następnie byłego wspólnika Michała Gembrowicza, odpowiadającego za technikę Adama Kozyrę, szefa ochrony i logistyki Dariusza Chrobota oraz cały zastęp osób walczących w barach, szatni i przy wykonywaniu prac pomocniczych. „Respekt dla wszystkich, którzy współpracowali i współpracują z nami! Razem tworzymy historię. I jeszcze raz ukłony dla artystów, a przede wszystkim dla publiczności, która odwiedzając nas nieprzerwanie od 20 lat udowadnia, że to, co robimy, ma sens” – podkreśla współtwórca Mega Clubu.

ŻELAZNA 15
Nowa historia pisze się w nowej lokalizacji. W związku ze zmianami własnościowymi obiektów, w których znajdował się klub przy ulicy Dworcowej, Tomek Breś i jego współpracownicy stanęli przed dylematem – zakończyć działalność czy szukać zupełnie nowego miejsca. Wybrali opcję numer dwa.

Z początkiem 2007 roku Mega Club przeniósł swoją siedzibę na teren hali przy ulicy Żelaznej, należącej dawniej do Huty Baildon. Wybudowany przez szkockiego inżyniera Johna Baildona obiekt został wynajęty i poddany procesowi rewitalizacji od stanu całkowitej ruiny. Jego adaptacja pochłonęła mnóstwo pracy i środków finansowych, ale było warto. Nowa budowla różni się od poprzedniej istotnymi detalami. Jako hala koncertowa jest bardziej optymalna, ma bezpieczniejszy jeden poziom, backstage spełniający wymagania artystów i ich ekipy oraz scenę o wymiarach umożliwiających dobrą produkcję.

W takich warunkach można świętować. Nie tylko stali bywalcy Mega Clubu, ale wszyscy, którzy chcieliby uświetnić jego 20-lecie, zaproszeni są do wspólnego celebrowania. Powodów jest wiele. Trzy pierwsze z brzegu to koncert Meli Koteluk i Major Lazer DJ Set, a tuż po nowym roku jedyny w tej części kraju występ Gorillaz Sound System. Całą resztę znaleźć można pod adresem www.megaclub.pl.

PERMANENTNY STUDENT
Momentów zwątpienia było kilka. Przełom wieków przyniósł epokę darmowych plenerów z udziałem polskich artystów i to na niespotykaną w świecie skalę: „Czołówka wybierała lepiej płatne, darmowe eventy, jak choćby Inwazję Mocy, co skutkowało kryzysem na rynku klubowych koncertów biletowanych. Dopiero od roku 2004/2005 rynek zaczął odbijać się od dna. Przetrwaliśmy dzięki boomowi hip-hopu oraz imprezom house music. Dzisiaj także mamy do czynienia z sytuacją, w której renomowani artyści walczą o imprezy zamknięte i nieodpłatne plenery, a nie o koncerty, za które należy płacić. A jeśli płacisz – szanujesz, bo musisz na to zapracować” – wyjaśnia Tomek.

Jego siłą i atutem od lat jest konsekwencja w działaniu i przekonanie o słuszności swoich poczynań. Chociaż Mega Club zmieniał parokrotnie wystrój, załogę za barem, a nawet samą lokalizację, wciąż wyróżnia się na kulturalnej mapie Katowic. Jaka jest za to cena? Permanentny brak czasu i przymus prowadzenia dodatkowej działalności, bo „klub nie wystarcza”.

Na boku czeka na realizację małe marzenie: kontynuacja własnej twórczości muzycznej. Sprawa uszczknięta jeszcze w latach studenckich, nie daje o sobie zapomnieć nawet po czterdziestce. Na razie jest wsparcie ze strony Piotra Ceglarka (Teleport Katowice, Pollux) i Grzegorza Chrząścika (Natalie Loves You), rozgrzebane ścieżki, dwie piosenki demo, porozrzucane na karteczkach teksty i krążące po głowie melodie, ale w tej kwestii Tomek Breś także nie zamierza łatwo się poddawać i przyznaje: „Kocham dźwięki, bo koją, intrygują, gaszą lub zapalają nasz byt. Ten stan chaosu, nieokiełznania i ciągłej zagadki ma także plusy. Ciągle jestem w liceum, na studiach. To dobra strona tego biznesu”.

tekst: Roman Szczepanek | zdjęcia: Radosław Kaźmierczak
ultramaryna, grudzień 2013














KOMENTARZE:

2020-05-08 11:10
Akant przemianowany na Pod Rurą. Dobre
Maciek

2016-01-15 12:47
Tak to kiedyś pisano o panu Bresiu w Wyborczej: "Właściciel katowickiego Megaclubu, którego pomysły promocyjne opisaliśmy, czuje się jak ofiara Holocaustu, bo "zwykły szmatławiec" (czyli "Gazeta Wyborcza") nie docenił jego odwagi. Nie wyjaśnił niestety, dlaczego usuwał z internetu dowody przestępstwa, za które grozi do pół miliona złotych grzywny" "Przypomnijmy: katowicki klub obiecuje młodzieży wielkie picie wódki i butelkę 0,7 l w nagrodę dla najbardziej sponiewieranego uczestnika. "Do zabawy zachęcą cię wyuzdane tancerki, które naleją ci wódę prosto do ryja! - dotykasz na własne ryzyko!" - to o atrakcjach."
Joey


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone