![]() |
![]() |
||
|
![]() |
zgłoś imprezę |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
JAMIE LIDELL: Mikrofony raczej się nie psują
![]() Ultramaryna: Pamiętasz jak grałeś 5 lat temu koncert na Festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie? Jamie Lidell: Szczerze mówiąc niewiele pamiętam. 5 lat to w moim przypadku ogromna liczba koncertów. Mam tylko takie przebłyski, że scena była na zielonej polanie. Pomęczę cię jeszcze trochę ze wspomnieniami. Pamiętasz pierwszą piosenkę, dźwięk, który cię zainspirował do tworzenia muzyki? Jak jesteś dzieckiem, wszystko co robisz może być muzyką. Każdy dźwięk, który wydajesz, jest swego rodzaju kreacją, oswajaniem się z muzyką. Naśladujesz to, co robi twoja mama, śpiewasz piosenki, które słyszysz w radiu, wyrażasz siebie poprzez muzykę. Kiedy byłem mały, moja mama miała w zwyczaju sobie nucić. Bardzo dużo śpiewała i tak to wszystko się zaczęło, że zacząłem śpiewać to, co ona. Była moją naturalną nauczycielką śpiewu. (śmiech) Wróćmy jeszcze do Polski. Jakie są twoje ulubione rzeczy związane z naszym krajem? Nie bywam w Polsce częściej niż w innych miejscach, w których grywam. Powiedziałbym nawet, że bywam tutaj rzadko. W Polsce zawsze jestem pod wrażeniem ludzi, którzy ciężko pracują, tak, aby każdy mój występ był dopracowany w najmniejszym szczególe. Dodatkowo widać, że tym ludziom sprawia to ogromną radość. Tak też jest ze mną, kiedy pracuję. Macie także dobre jedzenie, ale podczas tras koncertowych trzeba się szybko przemieszczać i nie ma się zbyt wiele okazji, by spróbować lokalnej kuchni. Hm, nie pamiętam co jadłem w Polsce, moja pamięć nie jest zbyt dobra o tak wczesnej porze. (śmiech) Jaka jest dla ciebie największa różnica między graniem koncertów w klubach a na festiwalach. Która sytuacja bardziej ci odpowiada? To zupełnie dwie różne rzeczy. Zazwyczaj jak grasz na festiwalach, to masz świadomość, że jesteś jednym z wielu, kogo przyszli zobaczyć ludzie. Trudno też złapać kontakt z tłumem. Kiedy grasz w klubie wiesz, że większość ludzi przyszła zobaczyć właśnie ciebie i ich uwaga skupiona jest na twoim występie. Znają twoje piosenki na pamięć. Czujesz, że jest to bardziej sytuacja rodzinna. Jest to zdecydowanie bardziej komfortowe. Na festiwalach masz wrażenie, że musisz przekonać publiczność do swojej muzyki, by pozostali na twoim koncercie dłużej. Z drugiej strony jeśli są ku temu warunki, można wykrzesać z ludzi ogromną siłę i energię. Kiedy gram solo, często sięgam po improwizację, więc tym bardziej doceniam publiczność festiwalową, że często reaguje bardzo spontanicznie: Kim jest ten facet na scenie? Jego koncert brzmi naprawdę intrygująco! Z drugiej strony lekka nuta szaleństwa, improwizacji, zaskoczenia zawsze działa w małych klubach, na festiwalach twój przekaz musi być bardziej czytelny i czysty. Lubię obie sytuacje, bo niosą ze sobą różne wyzwania. Jacy są twoi ulubieni koncertowi wykonawcy i jaki twój koncert najbardziej zapadł ci w pamięć? Z pewnością cię nie zaskoczę, jak wymienię moich mistrzów: Jamesa Browna i Prince’a. Towarzyszyło mi wtedy takie uczucie ekscytacji: wow, to naprawdę się dzieje! Jeśli chodzi o moje występy, to pamiętam koncert w Belgii na dużym festiwalu, kiedy przyszło mnie zobaczyć ponad 10 tysięcy ludzi. Ogromny tłum, który niesamowicie reagował na moją muzykę. Szukasz nowej muzyki czy jesteś wierny starym dźwiękom? Przebiega to u mnie dwutorowo. Lubię starą muzykę funk czy soul. Lubię odkrywać zespoły w stylu Chic z lat 70. czy słuchać Sun Ra, ale z drugiej strony jestem otwarty na nowe dźwięki w stylu Aphex Twin czy Grizzly Bear. Jest dużo dobrej starej muzyki, która nigdy nie zaistniała. Lubię grzebać w starych samplach, ale też poszukuję innowacji. Internet jest ogromną biblioteką muzyki i można się w niej zatracić. Jaki masz sposób na techniczne problemy podczas koncertów? Mam szczęście, bo zazwyczaj mikrofony się nie psują podczas występów (śmiech), ale często jest zamieszanie z kablami. Pamiętam jak kiedyś grałem koncert w Austin, w Teksasie, podczas próby wszystko było w porządku, ale w połowie koncertu zrobiło się spięcie i wszystko wysiadło. Zobaczyłem tylko dym unoszący się z elektroniki. Straciłem cały sprzęt. Do końca występu przez jakieś 20-25 minut tylko śpiewałem. Dzieciaki z publiczności robiły beat-box razem ze mną. Okazało się, że był to jeden z najlepszych moich koncertów. To był bardzo przyjazny moment. Wszyscy zdali sobie sprawę, co się stało i zachowali się bardzo wspierająco. Czułem się wtedy trochę jak komik stand-upu. (śmiech) tekst: Adrian Chorębała ultramaryna, lipiec/sierpień 2013 >>> przeczytaj o festiwalu Tauron Nowa Muzyka 2013 KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |