 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Biffy ClyroThe Vertigo of Bliss |
Może mało nowatorsko, za to z potężną dawką energii. Pop-corowo, melodyjnie, brutalnie przebojowo. Anty nu-metalowe granie, ocierające się o klimat wczesnych płyt Fugazi. Nawiązania do szkockiego folkloru w rytm post-punku i post-grungu.
Wszelkie znaki na ziemi i niebie wzkazywałyby, że ta płyta absolutnie nie ma prawa mi się podobać, post grungowo-punkowe granie, jakich wiele i jakie wywołują dreszcz na moich plecach, bynajmniej nie pozytywnych emocji.
A tu proszę niespodzianka. Od ładnych paru dni raczę się The Vertigo of Bliss i kontakt z tą płytą przynosi mi coraz więcej radości. Biffy Clyro zadebiutowali w 2002 roku albumem Blackened Sky i od razu zwrócili na siebie uwagę oryginalnym podejściem do materii rocka. Ciężko, ale z pomysłem, gdzieś na granicy między britpopem, a post grungowymi wycieczkami.
Tegoroczny album Simona Neila (śpiew, gitara), Jamesa Johnstona (gitara basowa) i Bena Johnstona (perkusja) przynosi dawkę bardzo pomysłowych "poszarpanych" piosenek, które mają dużo w sobie z kompozycji wczesnego Fugazi (szczególnie z płyty "Steady Diet of Nothing"). Melodia pełna energii, ostre gitarowe riffy i zero analogii do nu-metalowej modnej papki.
Jest coś na rzeczy, że Szkoci potrafią przetworzyć ograną materię na swój sposób i znaleźć w rockowym światku to "coś", co potrafi kręcić. Oprócz Biffy Clyro przykładami na to może być zeszłoroczna płyta Idlewilde The Remote Part, jak i Happy Songs for Happy People Mogwaia. (Adrian Chorębała)
Beggars Bonquet/Sonic Records
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|