 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | VoiceMaja Solveig Kjelstrup Ratkje |
Maja Solveig Kjelstrup Ratkje jest 30-letnią Norweżką, która uwielbia japoński noise, feminizm i Fizię Pończoszankę. Jej nowa płyta, zatytułowana bezpretensjonalnie , to dźwiękowy ekstremizm oparty wyłącznie na przetworzonych komputerowo popisachwokalnych.
Głos jest tu medium całkowicie uwolnionym - niezależnym od zasad kompozycji, przyzwyczajeń słuchaczy i gatunkowych schematów. Ani to jazz ani nowa kameralistyka, raczej jakiś demoniczny hardcore wyśpiewany przez anielską, zimną jak lód skandynawską diwę. Diamanda Galas z pewnością obwoła Maję swoją młodszą siostrę - atmosfera drapieżnego, obrazoburczego misterium towarzyszy nam przy każdym kolejnym, narastającym jak śnieżna zamieć, dźwięku.
Niewątpliwie w rozgrzebywaniu tych wielowarstwowych, somnambulicznych, czasem subtelnych, kiedy indziej audio-pornograficznych fraz, leży perwersyjna przyjemność - choć traktujmy tą płytę bardziej w kategoriach poza-muzycznego eksperymentu, odzwierciedlającego drugie, performerskie oblicze Norweżki.
Klasycznie wykształcona wokalistka, uznana kompozytorka, muzyczny wykładowca m. innymi Norweskiego Instytutu Nauki i Technologii, zmieniła swoje podejście do muzyki, gdy usłyszała przypadkowo w szkolnej bibliotece atonalną kompozycję "Gesang der Jünglinge" Karlheinza Stockhausen'a.
Sceniczne szlify zdobywała w feministyczno-noise'owym projektach Spunk i Fe-mail (improwizowane duet elektroniczny z Hild Sofie Tafjord). Zamiłowanie do japońskiego gagaku music i bezkompromisowych działań na ciszy i hałasie, zaowocowało anty-estetyczną eksplozją dźwięku - dziesiątkami nowatorskich kompozycji, oddających ducha nowej, zasilanej elektroniczną rewolucją, kameralistyki norweskiej.
Maja wymienia wśród swoich inspiracji Zorna, Bacha, The Residents, Toma Waitsa, Merzbow i swojego dziadka - znanego norweskiego boksera i wiolonczelistę (!). Jej popisy sceniczne wychodzą poza formułę koncertową - dość powiedzieć, że byłą jedną z żywych instalacji dźwiękowych na otwarciu tegorocznego Biennale Sztuki w Wenecji. Jeżeli dotąd scena noise'owa była domeną mężczyzn, Maja Ratkje uważa najwyraźniej że czas najwyższy to zmienić.
(Sebastian Cichocki)
Rune Gramophone 2003
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|