 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Natacha AtlasSomething Dangerous |
Fuzja arabsko-kraibskich klimatów z ambientowo-klubowymi dźwiękami. Cudowny głos Natachy. Orientalny taniec, przyprawiony szczyptą beatów. Muzyka, która uwodzi.
Natacha Atlas – zjawisko muzyczne, prawie zupełnie nieznane w Polsce, we Francji uważana jest za gwiazdę pierwszej ligi sceny poszukującej. Zaczynała swoją przygodę z muzyką w formacji Jah Wobble’a, później była tancerką i wokalistką w wielo etnicznym projekcie Transglobal Undreground, by w 1995 roku zadebiutować solowo. 7 lat jej twórczości to sześć albumów muzyki poszukującej, która w równym stopniu korzysta z tradycji muzyki światowej (od arabsko-karaibskich rytmów, muzykę północnej Afryki, po New Age), jak z nią dialoguje, poprzez umieszczenie tradycyjnych dźwięków w kontekście nowych brzmień.
Something Danderous to zbiór czternastu kompozycji, ukazujący szerokie spectrum zainteresowań artystki. Płytę otwiera „Adam’s Lullaby” – magiczna arabska kołysanka, w której Natacha koi łagodnością – gdzieś pomiędzy cieniem i szeptem. „Eye of the Duck” & „Something Danderous” to dla odmiany taneczne rytmy, brzmiące niczym muzyka klubowa grana na arabskim targowisku, nowocześnie i orientalnie. Artystkę w tych utworach wokalnie wspomaga Princesse Julianna. Od elektroniki aż skrzy „Janamaan”, zaśpiewany razem z Kalią, w tle utworu brzmią flety, współistniejące w przestrzeni z bitem. „Just Like a Dream” napędzane raggowymi rytmami jest chyba najlżejszą kompozycją na krążku. Natacha wokalizuje, wtóruje jej rapowymi wstawkami Princesse Julianna, a brzmienie zaprawia soczysta trąbka.
„Men’s World” to jedna z bardziej odświeżających wersji klasyka Jamesa Browna, pełna kobiecej wrażliwości, zaaranżowana może w tradycyjny sposób jako ballada z rozbudowanym intrumentarium obsługiwanym przez Counta Dubullaha & Neila Sparksa (ukrywających się pod nazwą Temple of Sound). Na płycie uwagę zwracają jeszcze: duet z Sinead O’Connor w „Simple Heart”, w którym przeplatają się dwa wyraziste głosy w rytm elektronicznie zmasterowanej gitary, i ambientowa, purystyczna z wyraźnym klubowym podkładem „Daynalhum” (jedna z wielu kolaboracja na płycie z Andym Gray’em) - niczym monsunowa burza bitów. Interpretacja klasycznego francuskiego motywu Debussy’ego „Le printemps”, który brzmi niczym żarliwa modlitwa na pustyni. Ostatni na płycie utwór to „Like the Last Drop” - kropla piękna zaklęta w magicznym głosie Natachy...
Natacha Atlas napisała wszystkie utwory na płycie wspólnie ze swoimi wsółpracownikami. Album jest jak muzyczna księga baśni z tysiąca i jednej nocy - prowokuje, zadziwia, uwrażliwia swego słuchacza na wyrafinowane rytmy. Ta płyta jest naprawdę niebezpieczna. (Adrian Chorębała)
Mantra Recording/Sonic Records 2003
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|