Polska płyta 2006 roku. Z debiutu pozostawili świetne melodie i żywiołowość, dodali do tego dojrzałość kompozytorską i cudowną zdolność łączenia w jedno popowej przebojowości i niezależnej kreatywności.
The Car Is On Fire stanie się niedługo najbardziej znienawidzonym polskim zespołem. Dlaczego? Są aktualnie absolutnym pupilkiem polskich dziennikarzy muzycznych. Ich debiut z 2004 roku przyjęto z entuzjazmem, ich druga płyta „Lake & Flames” tonie w zachwytach. A jak wiadomo, w Polsce ludzie nie potrafią się cieszyć z sukcesów innych. Co takiego jest w muzyce czterech chłopaków z Warszawy, że uwiodła nie tylko krytyków, ale także zachwyca publiczność? Są niezwykle obyci z muzyczną tradycją, świadomi własnych ograniczeń, otwarci na poszukiwania i różnorodność gatunkową oraz nieskażeni modnymi trendami. Na drugim albumie gitarowe granie zawodowo połączyli z syntezatorami i porywającą tanecznością. Dance punk? Nie. The Car Is On Fire proponuje coś więcej. Chociaż dla niejednego słuchacza „Lake & Flames” wciąż może brzmieć jak cała ta pieprzona nowa rewolucja gitarowa, ale wynikać to będzie tylko z winy słuchacza. TCIOF wypinają się na te wszystkie zespoliki. I nie muszą tego robić za pomocą butnych wypowiedzi, oni nokautują konkurencję swoimi utworami.
Płyta zaczyna się niezbyt rewolucyjnie – gitarowe intro, do jakiego muzycy przyzwyczaili nas na debiucie – „The Car Is On Fire Early Morning Internazionale” to skoczna przyśpiewka poranna, jeszcze pełna garażowego brudu. Olśnienie zaczyna się od „Can’t Cook (Who Cares?)”, piosenki powalającej melodią, czarującej lekkością, absurdalnie czystego i profesjonalnego popu w wykonaniu alternatywnej młodzieży. Czy tak można? TCIOF mieszają porządki popu i niezależności/alternatywności dla zbawczej siły muzyki. Przebojów na tej płycie nie brakuje: „Nexteam”, „Such A Lovely”, „When The Sun Goes Down”, „Ex Sex Is (Not)”, „Neyorkewr”, by tylko wymienić te najbardziej ewidentne. Co tak kręci w tych piosenkach? Nietypowe podziały rytmiczne, harmonia połączona z drapieżnością, ponadczasowa siła wpadającej w ucho melodii. Dodać do tego dobre brzmienie, nad którym pracował wytrawny fachowiec Leszk Biolik. Zaletą tej płyty jest także paradoksalnie jej niedoskonałość: zbyt duża ilość utworów, szczególnie jeśli chodzi o krótkie przerywniki, mało wyrobione wokale. Co z tego, jak „Lake & Flames” przekonuje naturalnością, szczerością i jest kopalnią świetnych pomysłów oraz wielu smaczków. (Adrian Chorębała)
2015-11-27 23:13 Clear, inrevmatifo, simple. Could I send you some e-hugs? IAqA1s0sQD
2008-07-05 17:43 Widzę, że kolega po fachu oceniał tą płytę. ;) bleeeeee
2007-12-17 17:40 byłam wpatrzona w teledysk jak nic. a kocham go nadal chopciaz i tak juz troche mi przeszło :D i dalej nie wiem jak wygląda jego twarz :D bahor
2007-08-15 21:36 Polska płyta roku 2006? Autor recenzji nie słyszał chyba "Pana Planety" Ścianki czy "Mirrors" The Magic Carpathians & Lechistan's Electric Chair. Radosław Cave
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.