 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Thom YorkeThe Eraser |
Solowa płyta lidera Radiohead to dawka tego, co w liryce Thoma Yorke'a lubimy najbardziej: zaangażowane teksty i klaustrofobiczne brzmienie złożone głównie z elektroniki. Asceza, prostota i wielka siła rażenia!
Charyzmatyczny wokalista Radiohead – jednej najważniejszej z brytyjskich formacji alternatywnych – wydał solowy krążek. Ta płyta miała być wydarzeniem roku 2006. I jest, ale w zupełnie inny sposób niż się można było spodziewać... Album ten zawiedzie z pewnością tych, którzy spodziewali się rewolucji brzmieniowych i fajerwerków produkcyjnych. Thom Yorke raczy nas uroczym szkicownikiem – dziewięcioma piosenkami, których cechą charakterystyczną jest zajawkowa forma i pozorne niedopracowanie. Ale wrażenie to ulatnia się po wnikliwszym wsłuchaniu się w „Eraser”.
Ta płyta jest introwertyczna, hipnotyzująco przenikająca swą melancholią i smutkiem. Ten smutek nie rozdziera, ale zabarwia świat powoli i konsekwentnie. Głos Thoma Yorka brzmi jakby był całkowicie pogodzony z rzeczywistością. Rozczarowanie połączone z życiową mądrością. Ale nie ma w nim rezygnacji. Jest za to ogromny ładunek emocjonalny. Thom walczy bowiem z tym, co go drażni i denerwuje za pomocą broni, którą doskonale potrafi używać. Są to świetne piosenki.
W intymny i naturalny sposób Thom porusza wiele ważnych problemów. Śpiewa zarówno o samobójczej śmierci doktora Davida Kelly’ego – brytyjskiego eksperta od broni biologicznej („Harrowdown Hill”), ironicznie komentuje wypowiedź Eisenhowera z 1953 roku – „Energia atomowa na rzecz pokoju” („Attoms For Peace”). Zajmuje się degradacją środowiska naturalnego („Analyse”). „The Eraser” to przykład albumu zaangażowanego. Celne i zjadliwe teksty nie mają tylko funkcji fatycznej, jak w wielu współczesnych produkcjach. To, co śpiewa Yorke, ma znaczenie. Przez co album ten można nazwać manifestem niezgody na bezmyślność tych, co mają władzę nie tylko w polityce. Muzycznie natomiast „The Eraser” jest „akumulacją pobieżnych pomysłów, które chodziły mi po głowie od momentu, kiedy nauczyłem się obsługiwać laptop. Byłem podekscytowany pomysłem wykorzystania samych beatów i różnych brzmień, które wymyśliłem” – jak wyjaśnił sam autor.
Yorke planował także, że album ten będzie zupełnie odmienny niż jego dokonania z Radiohead. Na szczęście nie udało mu się to zbytnio. „The Eraser” brzmi jak bardziej stonowana wersja „Kid A”. Eksperymentatorskie zapędy zostały zastąpione pastelowym stonowaniem. Ta płyta to dojrzała wypowiedź artysty, który ma naprawdę wiele do przekazania światu. Warto się w nią wsłuchać. (Adrian Chorębała)
XL/Sonic Records 2006
nasza ocena: 8/10
KOMENTARZE:2011-09-06 14:54You rellay saved my skin with this information. Thanks! HwkXsvrdXLEaMybeUK2007-07-24 14:19coś co każdy człowiek powienien zrozumieć. A.M.
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|