 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Everything But The GirlAdapt or die - Ten Years of Remixes |
Esencja stylu Everything But The Girl w atrakcyjnych reinterpretacjach. Stylowy elektroniczny pop broni się nie tylko wyszukanym brzmieniem, ale także tekstami. Pozycja nie tylko dla fanów, ale dla wszystkich spragnionych dobrych piosenek.
Adapt or Die to nie zwykły składak z cyklu the best of. To płyta grupy już nieistniejącej. Tracey Horn dziewczyna o smutnym głosie (znana m.in. z kompozycji Massive Attack) i Ben Watt –producent spokojnych, introwertycznych podkładów – ostatnią studyjną płytę wydali w 1999 roku. Potem ich drogi się rozeszły. EBTG – to nie tylko zespół jednego przeboju „Missing”. Wydali od początku lat 80 – 11 płyt. Eksplorowali na nich rejony alternatywnego popu, często miewając romanse z muzyką taneczną, ale także, jak pewnie mało kto wie z muzyką gitarową.
Adapt or die to czternaście nowych wersji piosenek grupy. Cztery z nich to premierowe reinterpteacje specjalnie z myślą o tym projekcie. Jest to otwierający płytę "Mirrorball" –zamieniony przez DJ Jazzy Jaff w kojącą fortepianową kołysankę z lekkim bitem. , "Rollercoaster" Kinga Brutta to siarczyste elektro połączone z klimatycznymi wstawkami chóru i wyeksponowaną progresywną gitarą. "Downhill Racer" w wersji Kenny’ego Dope‘a mieni się odmianami muzyki czarnej, soulowe brzmienie uzyskane jest poprzez staranne dobranie rytmów i łączą się z para-jazzowymi zagraniami. Ostatnim nowym nagraniem jest housowy remiks "Lullaby Of Clubland" Jay’a Sealee. Kluczem doboru reszty nagrań było, to że są one ulubionymi utworami samych wykonawców.
”Liczą się przecież wyłącznie przekazywane w ten sposób emocje, a jeżeli nowy kontekst muzyczny rzuci na ten proces nowe światło lub w jakiś sposób wzmocni ten przekaz, możemy się z tego powodu tylko cieszyć" – opowiada Ben Watt o tym projekcie. Adept or Die wydobywa z piosenek EBTG ich zmysłowość i często dodaje im nowego znaczenie (jak to jest w przypadku „Crocovado”, który zamienia się w klubowo-latynowski przebój, czy „Five Fanthoms” podbity regularny deep housem) To co bardzo ważne – nowe interpretacje piosenek EBTG, nie powodują u słuchacza złości w stylu „co oni z tym utworem zrobili!”, ale brzmią nowocześnie, humanitarnie zachowując klimat tych piosenek. Album ten brzmi bardzo spójnie, dobrze słucha się go w całości, co jest dużą zaletą przy produkcji remiksów, którymi zajmują się różni twórcy. (Adrian Chorębała)
Pomaton Emi Poland 2005
nasza ocena: 7/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|