Człowiek znikąd zanurzony w krainie kiczu lat 80., bez śladu autoironii. Electro-disco tak żenujące tekstowo i muzycznie, że przy nim Papa Dance to polskie Depeche Mode. Aż dziw, że takie cudo wyszło w wytwórni Kazika.
Po okresie wskrzeszania dinozaurów w stylu Papa Dane i Kombi, na fali popularności nostalgii za latami 80. płytę wydał tajemniczy Harry Kain. Muzyk jest z Częstochowy (bardzo dobrze ma opanowane rymy częstochowskie: „góra i dół, cukier i sól” lub „jesteś moim zagrożeniem, jesteś moim przeznaczeniem, jesteś moją totalnością, jesteś moją posiadłością”) i ordynarnie podpina się pod nurt electro a la lata 80.
Po parokrotnym wysłuchaniu płyty można zadać sobie pytanie: co jest bardziej irytujące: muzyka czy teksty? Aby być sprawiedliwym, trzeba odpowiedzieć: oba te składniki mogą wywołać mdłości. „Nitrożelatyna” muzycznie to landrynkowe, upiorne w swym prostactwie rytmy disco, z wyraźnym brzmieniem synth-popu, nieudolnie stylizowane na wczesny New Order. Uzupełnia to manieryczny śpiew (miedzy stylem Franka Kimono a rytmicznym skandowaniem). Całość, przygotowana samodzielnie na domowym komputerze, sprawia wrażenia chałupniczej pracy wyrobniczej, gdzieś pomiędzy aranżacjami utworów karaoke a twórczością The Human League.
Harry jest jednak twórcą ambitnym i nie raczy nas samą muzyką, ale opowieściami własnego autorstwa. Początkowo można potraktować jego teksty jako grubo ciosany żart, dowód na ogromną autoironię, ale teoria ta pada przy trzecim utworze, kiedy słyszymy: „nie kupuję modnych ciuszek, za to wypasam sobie całkiem niezły brzuszek (…)". Co jeszcze nie jest szczytem grafomaństwa Harry’ego. By nie psuć zabawy, polecam tekst piosenki „Wypchaj się”. Mroki jego duszy i cierpienia z powodu przemijania doskonale puentuje cytat „wykrzyknij parę zdań, uświadom sobie, że wokół ciebie nikt nie słucha cię (…)”. „Nitrożelatyna” to przedstawiciel electro-polo, plastikowa popelina, którą próbuje się wcisnąć jako nowoczesny (?!) electro-pop (na co nabrało się paru recenzentów).
Wrażliwszych ostrzegam: doznania estetyczne podczas słuchania mogą być bardzo bolesne. Oj, daleko Harry’emu do Super Girls & Romantic Boys. Kicz też musi być umiejętnie podany. (Adrian Chorębała)
SP Records 2005
nasza ocena: 2/10
KOMENTARZE:2017-08-16 12:46Ten "krytyk" to chyba na codzień siedzi jako papier toaletowy w szalecie miejskim, bo tak obraźliwej recenzji ktoś poważny nie pisze. Płyta jest kapitalna i świetnie oddaje tamten czas. Szkoda, że Harry nie mógł się przebić przez totalny prawdziwy kicz naszej sceny
anonim2014-07-24 01:371
12014-07-24 01:371
12014-07-24 01:371
-1'2014-07-24 01:37-1'
12014-06-07 21:38Ja się cały czas zastanawiam, dlaczego ta płyta przeszła bez echa na rynku muzycznym? Jest świetna pod kątem melodycznym, warstwa słowna jest całkiem spoko, ale przede wszystkim przy kiczu, który obecnie zalewa polską scenę muzyczną jest niesamowicie oryginalna! Bardzo dobrze się słucha!Co do recenzenta, miejmy nadzieję, że za ten chłam robi już karierę na Czerskiej, bo takich chamów i gryzipiórków tam potrzebuję! To nawet nie wygląda na recenzję, tylko na zatwardzenie!
basil2014-01-14 17:56Podpisuje się pod większością opinii internautów. Ten krytyk to chyba dziennikarzyna muzyczny z Gazety Wybiórczej. A płytka ciekawa ! Harry ! głowa do góry i czekamy na kolejny LP.
synthmaniak2014-01-02 10:06Chciałem napisać o bezczelnej i benzdziejnej recenzji, ale zdecydowana większość mnie wyprzedizła. Harry, jeśli zdobędziesz budżet - nagrywaj!
Andrzej2013-11-13 20:39Nie będę zbyt oryginalny jeśli napiszę, że "recenzent" ma takie samo pojęcie o muzyce jak Andrzej Gołota o fizyce kwantowej, czyli żadne. Nie jest to raczej muzyka na poziomie VNV Nation czy LadyTron, ale jak na polskie warunki to prawdziwy majstersztyk elektropopu. Szkoda, że Harry się nie przebije, przez ten mur debilizmu i szmatławej tandety, którą grają w radio. "Twój ostatni Dzień" zagrany w czołowych stacjach mógłby być niezłym hitem, gdyby go promować tak jak się promuje tych wszystkich pseudo idoli z tych kaszaniastych programów typu idol czy Voice of Poland. Swoją drogą co to za debilna w swej ironii nazwa dla programu, który ma przecież promować polskich wokalistów. Harry wali ich wszystkich po tyłkach...
Vulcan Raven2013-08-10 13:42Ta krytyka jest poniżej krytyki...do szkoły "redaktorku".
jorge2012-02-06 22:11Uważam "Nitrożelatyne" za bardzo ciekawą płytę która dostarcza naprawdę dużo radości. Zgodnie z recenzją zamieszczoną powyżej muszę być szalenie prymitywnym człowiekiem bez smaku i wyposażonym w kompletne przeciwieństwo dobrego gustu. To mi nie przeszkadza specjalnie. Szalenie jest mi natomiast przykro, że jest to jedyna płyta Harrego. Jeżeli ktoś wie co u niego słychać proszę napiszcie parę słów.
p.s.
magd jak to mawiają Chińczycy "Ni Ciu Sy ba" :-)
Kater2012-01-18 19:13Frajer zwykły a nie redaktor. Zakompleksiony amator. Tekst napisany z zamiarem obrazy. Uszy przytkane kałem i może dlatego taki efekt. No i to przyrównanie DM do Papa Dance. Kto to w ogóle jest? Jakbyś nie wiedział, to dla większości tych ludzi, którym podoba się muzyka tworzona przez HK takie zespoły i ich żałosne reaktywacje to wzór kiczu.
Pozdrawiam.
Michał2011-11-02 12:26wtypierdalac wszyscy,. zgadzam sie z p. Chorebała
magd2011-09-25 11:45Recenzja na poziomie komentarzy na forum Onet.pl. W pierwszym momencie odebrałem ją jako prowokację. Ale niestety jest to chyba tekst na poważnie.Zastanawiałem się dlaczego Harry nie stworzył nic nowego. Teraz już wiem co mogło się do tego przyłożyć - osoby pokroju Pana Adriana.
Płyta jest ciekawa i dobrze się jej słucha. Warstwa melodyjna jest bogata a teksty są niekonwencjonalne. Czasami trochę jak rymowanki ale myślę że to jest ciekawa zabawa językowa.
Krystian2010-11-18 06:59Płyta może i jest ciut kiczowata, ale bardzo miło się tego słucha! Jest cudowną zabawą, a czasami o to chodzi przeciez w życiu:) I tak mam swoje zdanie o tej muzyce. Zadaję sobie pytanie kto wynajął tego "krytyka"??
Pozdrawiam:)
anonim2010-10-03 20:42Co to ma być za nazwa..."Krytyk" w tekście powyżej zamiast "Adrian Chorębała" powinno być "Debil i idiota" bo ktoś kto się zna na muzyce nigdy takiego wytworu by nie napisał...
Amadek2010-08-13 21:24Już sam początek artykułu.. "Człowiek znikąd (...)"
Czy to ma być ujma? Raczej chyba jest to zaleta, że "człowiek znikąd" z niskim budżetem jakoś zaistniał, został zauważony, jest rozpoznawalny i oceniany (głównie pozytywnie). To jest właśnie artysta, a nie samozwaniec, który zaistniał w jakimś durnym show w TV i kaprysem swoim uczynił siebie gwiazdą.. Heh, szkoda słów.
diastema2010-08-13 21:19Artystą jest ten, kto potrafi z minimalnym budżetem zaciekawić i wyprodukować piosenkę, którą wsłucha się do końca, podsunie znajomemu, a potem do niej wróci.
Język "recenzenta" pozostawia wiele do życzenia - i mówię to ja, ścisłowiec. Żenada i strzał w kolano. Może na jakimś prywatnym blogu uszło by to płazem, jako opinia i Pańskie zdanie. To język osiedlowy, przystankowy i jednostronny. To nie analiza dociekłego (może uszczypliwego) krytyka i nawet nie "rzucanie mięchem", by zaistnieć, tylko szkolne wypracowanie.
Co do zdania "Aż dziw, że takie cudo wyszło w wytwórni Kazika." - a może samozwańczy krytyk by tak pomyślał, że Kazik (jako artysta) ma trochę lepiej ukształtowaną wrażliwość muzyczną i doświadczenie?
Mam nadzieję, że za kilka lat Adrian dorośnie i spłonie ze wstydu, jak przeczytał co spłodził.
Subiektywne i słabe. "Aż dziw, że takie cudo wyszło spod pióra kogokolwiek, kto umie już pisać".
Nawet, jeśli to miała być prowokacja.. to tekst ułomny. Większość komentarzy nie skupia się na zaprzeczaniu, ale na podkreślaniu Twoich braków, recenzencie. Ciężko zresztą zaprzeczać słowom, które nic nie wartościowego przekazują..
Naucz się rzucać mięchem, jak chcesz być szanowany jako lokalny idiota na dworze tępaków!
Na co dzień słucham "ciężkiej gitarowej muzyki" (nie lubię szufladkowania w tzw. gatunki muzyczne), a Harry Kain przecież nie ma z tym nic wspólnego. A jednak jakoś tak hipnotyzuje, ciekawi, urozmaica tę mdłą, banalną scenę muzyczną w Polsce. Jest inny, pomysłowy, nie kopiuje. To zabawa tekstem, dźwiękiem - dla kogoś może kicz, dla kogoś odtwórstwo muzyki z lat 80 (z czym się nie zgadzam - czym innym jest czerpanie pewnych motywów, a czym innym odgrzewanie kotleta). Kombi i Papa Dance w ogóle nie powinny się w tym tekście pojawiać - to jakby ktoś serial "Przyjaciele" porównał do "Miasteczka Twin Peaks". Nie musi się podobać, ważne że jest oryginalne i otwiera oczy na nowe kierunki w muzyce.
diastema2010-07-18 09:17Jastrząbek recenzji...Taki, co to wypłynie na fali, wprost z klozetu, na wyżyny muzycznej wiedzy. Trzeba rozróżnić krytykę od krytykanctwa. Co ty byś narobił w latach 80-tych, sprowadzając wszystko do poziomu gówna? Strzel kielicha i zajmij się nauką starocerkiewno słowiańskiego ...
yaror2009-10-26 17:10mnie ta muza nie porwała,zgadzam sie z recenzją.juz po pierwszym kawałku chciałem to badziewie wyłączyć,jednak dalem mu szanse.elektro-polo tylko dla fanów niesamowitych brzmień polskiej sceny muzycznej lat 80tych.podejrzewam,ze podoba sie tylko ludziom wychowanym w tych latach.
happypit2009-10-17 21:26A ja właśnie pierwszy raz słucham Harry'ego, pierwsze dzwięki mnie zaciekawiły i postanowiłem sprawdzić kolesia bo nie wiedziałem o nim zupełnie nic.Pierwsza recenzja i jakiś głupek przesolił!!!Dzięki właśnie takim palantom fonografia w Polsce wygląda jak wygląda!!!Świetnie zrobiona muzyka z pomysłem i jajem!!!
christianle$2009-07-21 20:56Oj, recenzja stanowczo krzywdzaca plyte Kaina, wedlug mnie nawet najwiekszy szit(a w moim mniemaniu plyta Kaina szitem nie jest) moze miec to 'cos', co wykracza poza rozumowe analizy i interpretacje, nie doszukuj sie wiec facet dziury w calym, bo gosciu sam to wszystko skonstruowal i wedlug mnie wyszlo mu niebanalnie, a te pseudonaukowe wnioski to tylko subiektywne odczucie...zreszta powyzsze komentarze tylko to potwierdzaja i nie porownuj Super girl&Romantic boys do Kaina!
marta2009-06-07 21:43drugiej plyty chyba sie nie doczekamszkoda - pierwsza pozwolila wrocic wspomnieniami - a ty krytyku co potrafisz stworzyc oprocz marnej recenzji
Bolo Y.2009-04-13 19:28moim zadniem ta recenzja wynika z dużej zazdrości i nie powinna być brana przez czytających tak bardzo do sreca, ponieważ ja trochę dłużej słucham jego pisenek i dla mnie i tekst i melodia jest spox... uważam tak, gdyż kocham taką muze! inni moga się ze mną nie zgadzać...
Pozdro dla wszystkich muzykofanów!
Harry Kain rządzi!!!!!!!!!!!!!
M..........a2009-02-08 10:20Znam tylko jeden kawałek Harry Kaina i ..czasami go słucham, tak jak dzis. Nie sa to moje klimaty w ogole, ale..ma to w sobie to "coś". Nie słuchałem tego od ponad roku i chciałem zobaczyc co sie dzieje z tym gosciem i znalazłem te recenzje. Ta recenzja to kompletne dno i kompleksy krytyka jak słusznie zauważyli moi przedmówcy.
2yue2009-01-22 10:11Adrian Chorębała -chodzący kompleks????
aga2009-01-22 10:09to cham a nie krytyk, ktoś kto zna się na muzyce, nie napisałby czegoś takiego a przede wszystkim w taki sposób, że też tacy ludzie zabierają głos, niszcząc artystów i tych co mogliby mieć dużo do powiedzenia, tylko dlatego że nie mają siły przebicia w postaci znajomości, rodziny itp. ciekawe czy odważyłby się w podobny sposób skomentować np braci Cugowskich???, Zerem jest nie Harry Kain tylko kryty (stwórz coś sam i wtedy my to ocenimy), dla mnie to draństwo
aga2008-11-16 13:59Szanowny Panie Krytyku, Recenzencie... nie będę ustosunkowywał się do tekstu powyżej Pańskiego autorstwa, bo chyba nie słuchał Pan płyty, albo sugeruję wizytę u laryngologa. Nitrożelatynę puściłem chłopakom w studio, takim muzycznym, takim gdzie pracuję, takim dużym, takim w Nowym Yorku, takim w których nagrywają muzycy (nie gwiazdy polskiej estrady) którzy wydają potem po kilka milionów płyt... i WSZYSTKIM się podobało, enigmatyczne, zabawne, intrygujące, balansujące na pograniczu wdzięcznego amatrostwa, którego Pan określa mianem kiczu... a wspomiane przez Papa Dance to wiocha. Ubolewam, że tacy ludzie piszą w Polsce recenzje, ale dlatego też z Polski wyjechałem :-(
muzyk - zawodowy taki2008-08-02 23:48Srać na taką recenzje -_-
ww2008-07-11 00:28plyta w deche, a recenzja beznadziejna!
m@rtiness2008-04-18 20:59Według mnie recenzja jest wręcz obraźliwa. Mi osobiście podobają się lekko kiczowate, ironiczne słowa Harry'ego, a pod względem muzycznym uważam, że płyta zrealizowana jest świetnie.. dobrze wyprodukowany beat, hipnotyzujące pady, ciekawy głos - rozumiem, że niektórych może irytować, ale po co dawać upust swojej niestrawności pisząc miażdżącą recenzję.. polecam odrobinę dystansu
moriarty2008-02-24 13:40Wypierdalaj ze swoja recenzja debilu. Taki z Ciebie krytyk muzyczny jak dupy trabka
ja
SKOMENTUJ