 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Lech Janerka Plagiaty |
Powrót w klimaty Klausa Mittfocha, jeśli chodzi o formę i energię mega-przebojowych piosenek z alternatywnym sznytem. Tekstowo nikt tak jak on nie potrafi spuentować polskiej rzeczywistości. Przewrotna, cierpka, i ironiczna płyta dla myślących.
Lech Janerka - mistrz paradoksu, ciętego słowotwórstwa powrócił w doskonałej formie. Roztacza przed słuchaczem wizję rzeczywistości gdzie rządzi: „Karaoke reklam debili i sajka, kurwatywa licha i politliszajka”. Czy to nasz kochany kraj? Ano tak. Ale antidotum na ten cały bajzel są na szczęście piosenki Janerki. Ośmieszają, a jednocześnie oswajają paradoksy. Przyklejają gębę temu, co wylewa się z telewizji i już nawet nie żenuje, bo jest tak powszechne. „Plagiaty" sprawią, że słuchacz poczuje się raźniej, dzięki świadomości, że istnieje artysta, którego też mierzi bylejakość, którą lansuje polska (i nie tylko) popkultura.
Piosenki zostały skomponowane, kiedy Janerka miał 18 lat. Melodie są więc nasiąknięte młodzieńczą werwą, w dodatku nowy nabytek w zespole –Damian Pielka – (gitarzysta z Tychów) – dzielnie sekunduje Janerce. Czuć tutaj wybitne beatlesowskie podejście do materii muzycznej: radosne melodie przeplatają się z refleksyjnymi kompozycjami. Rock’n’rollowa żywotność wespół z wibrującym rytmem przynoszą w tym zestawie piosenki, których nazwanie przebojami jest niedomówieniem. Zaczyna się ponuro („Wiosna na pustyni”), niczym reminiscencja z „Fiu, Fiu” by przejść w sferę wytrawnej autorskiej piosenki, od której nie sposób się uwolnić. Wolność, anarchia, przewrotna ironia, tropienie schematów myślenia tworzą klimat kontrrewolucyjnej balangi. Życzę wszystkim młodym adeptom muzyki alternatywnej w naszej pięknej krainie by pisali tak naturalne i niewydumane kompozycje, skończy się wtedy plaga „co też autor miał na myśli”.
Tekstowo Janerka bawi się słowami, nie tylko w warstwie znaczeniowej, ale też brzmieniowo (dadaistyczna mantra „Ramydada”), tworząc nieoczekiwane zbitki popadając często w absurd wysokich lotów. Nie stroni od trafnych (jak w pysk strzelił) obserwacji społecznych i zahacza z wielkim polotem o metafizykę. Czysta poezja obdarta ze zbędnych słów. Polska płyta 2005, której będzie trudno podskoczyć. „O trzeba dużo kwasu, żeby ogarnąć sens”. (Adrian Chorębała)
Sony BMG Music Entertainment 2005
nasza ocena: 9/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|