 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Beck Guero |
Beck w jak najbardziej charakterystycznym, swoim stylu serwuje zestaw gatunkowo eklektycznych świetnych piosenek. Starzy fani mają mnóstwo powodów do radości, Beck pozostaje ciągle sobą nie zatrzymując się przy tym w miejscu.
Beck zdążył wypracować w ciągu swej kilkunastoletniej kariery swój własny łatwo rozpoznawalny styl, to jest sprawa oczywista. Sporo było spekulacji, w która stronę pójdzie artysta czy powróci do swego bardziej zadziornego sarkastycznego oblicza z płyt „Odelay” czy „Midnite Vultures”, a może będzie kontynuował nostalgiczny nastrój z ostatniej płyty „Sea Change”. Beck klasycznie wręcz zaskoczył wszystkich i nagrał płytę jak najbardziej w swoim stylu, łącząc oba swe oblicza w nową całość. Dostajemy kilkanaście świetnie skrojonych utworów, w tym całkiem spora liczba potencjalnych hitów na czele „E-pro” czy „Quo onda quero?”.
Muzycznie płyta jest skaczącą wycieczką po wielu gatunkach, Beck należy do odważnych i korzysta ze wszystkiego, co go inspiruje. „Guero” to zestaw dobrych gitarowych utworów z ostrym rockowym riffem, sporo funku, trochę specyficznego popu czy gdzie niegdzie delikatnych elementów postrocka. Tą obfitość gatunkową udało się poskromić dzięki świetnej realizacji w wykonaniu duetu The Dust Brothers, który ładnie wplótł do płyty sporo elektronicznych smaczków. Teksty znów stały się mocno ironiczne i sarkastyczne, jednak doświadczenie „Sea change” nie zostało zapomniane, co słychać w głosie Becka, który gdzieś zgubił resztki młodzieńczości i piskliwości. Starzy fani mają mnóstwo powodów do radości, Beck pozostaje ciągle sobą nie zatrzymując się przy tym w miejscu. (Bartek Hilszczański)
Geffen 2005
nasza ocena: 7/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|