 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Klazz Brothers & Cuba PercusionJazz Meets Cuba |
Kiedy jazz spotyka Kubę, wtedy wychodzi podobny efekt jak na płycie „True Love Waits”, gdzie Christopher O’Riley gra na fortepianie Radiohead. Zmienione aranżacje standardów jazzowych nie rzucają na kolana tylko próbują (nieskutecznie) wydobyć z nich kubańskiego ducha.
„Jazz meets Cuba” to próba przemycenia witalności muzyki kubańskiej w standardy jazzowe. Próba połowicznie udana, na płycie znajdują się kompozycje, którym naddanie kubańskiej aranżacji dodaje uroku, ale większość z nich traci na tym liftingu. Puryści jazzowi będą więc kręcić nosem na profanacyjny charakter zabiegu, mniej osłuchani w jazzie słuchacze mogą polubić te nagrania za przystępność.
Trudno bowiem wymyślić coś ciekawszego, niż oryginalne wersje takich ponad czasowych kompozycji jak „So What” Milesa Davisa, „Girl From Ipanema” Jobima, „Summertime” Gershwina czy „In A Sentimental Mood” Ellingtona. Instrumentem, który wprowadza zamęt jest przede wszystkim perkusja i różnego rodzaju bębenki. Ich brzmienie narzuca latynoską żywiołowość, przez co utwory są o wiele bardziej pogodne, lekko mdłe ale mniej intrygujące niż w oryginalnych wykonaniach.
„Jazz meets Cuba” to też proces idący w drugą stronę. Kubańskie piosenki „Mambo Influenciado”, Samba Zamba”, „Los Amigos”, Kongo Solo”, „Mondongo” zagrane zostały z typowym dla jazzu improwizującym stylu. Jazzowe brzmienie w tym wypadku doskonale uzupełnia taneczny charakter wielokokolorowych rytmów. Nadaje im szlachetności i rozmachu.
Płyty słucha się dobrze, ale bez większych emocji. Jest ona przykładem, na to, że niekiedy postmodernistyczne tendencje w muzyce mieszania ze sobą wielu gatunków dają niezbyt ciekawy efekt czasami warto się głębiej zastanowić niż próbować urozmaicać coś, co jest ogromną wartością samą w sobie. (Adrian Chorębała)
Sony Music Polska 2004
nasza ocena: 5/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|