 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | The LibertinesThe Libertines |
Drugi album najgorętszego brytyjskiego bandu jest tym, czym był „London Calling” 25 lat temu. Bezkompromisowe, zawadiackie brzmienie rozrabiaków z UK podszyte jest melodią i przewrotnymi tekstami, co czyni z każdego utworu na płycie przebój. Gitarowa płyta roku 2004.
The Libertines. Czwórka chłopaków z Wielkiej Brytanii, których debiutancki album miał być angielską ripostą na oszałamiający sukces "Is this it” The Strokes. Pierwszą rundę tej rywalizacji należy do Amerykanów, drugą wygrywają zdecydowanie Angole. Drugi album to dla każdego zespołu płyta prawdy, która pokazuje co znaczy dana grupa. The Strokes nagrali kopię „Is this it”. Na “Room on Fire” zabrakło polotu. Natomiast The Libertines po dobrym debiutanckim „Up The Bracket” wzięli się do roboty i nagrali płytę, która obrazuje rock’n’rollowy mit naszych czasów.
„The Libertines” to płyta nagrana pomiędzy ciągami narkotykowymi jednego liderów grupy Pete'a Doherty'ego i jego bójkami z drugim frontmenem Carlem Baratem. Stąd ta pełno-krwistość tego albumu. To nie są wydumane piosenki, to jest kawał życie członków zespołu, historia piekła, które sobie sami zafundowali. Ważnym tropem przy słuchaniu tego krążka jest osoba producenta Micka Jones’a, gitarzysty The Clash. To właśnie on odpowiedzialny jest za to „luzackie” brzmienie.
The Libertines potrafią w swoich piosenkach przemycić nie tylko własną szaloną historię, ale nawiązując do twórczości The Clash znaleźli swoją własną ścieżkę. Ich gitarowe piosenki, surowe i nieokrzesane w brzmieniu mają duży potencjał przebojowy („Can’t Stand Me Now”, „What Became of The Lady Lads”), punkowy pazur („Narcissist”, „The Saga”. „Arbeit Macht Frei”) i niewymuszoną lekkość bezczelnego łobuziaka ( „Read to Ruin”, „What Katie Did”). Ich zaleta to prostota środków, niekiedy trzy akordy wystarczą by poprowadzić jakby od niechcenia zagraną melodią, którą później długo się nuci.
Może termin najgorętszy zespół na Wyspach brzmi lekko egzaltowanie, ale od 30 sierpnia 2004 to właśnie The Libertines najbardziej sobie zasługują na to miano w całym gitarowym światku UK. (Adrian Chorębała)
Sonic Records 2005
nasza ocena: 8/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|