|
> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
|
|
|
|
|
|
|
| PtakyPtaky |
Polski, przaśny rock w całej swej „okazałości”. Patetyczne teksty o wydumanej metaforyce, ograne patenty brzmieniowe, młodzi muzycy pod skrzydłami Piotra Łukaszewskiego (Skywalker, IRA, TSA Evolution). Tylko dla zwolenników tego typu dźwięków.
Zespół Ptaky nachalnie promowany jako polski debiut rockowy tego roku to sprytny zabieg Piotra Łukaszewskiego, gitarzysty paru polskich zespołów, by powrócić w glorii i chwały na rynek muzyczny, otoczony młodymi muzykami. Zabieg – nieudany zdradzę od razu- tych oklepanych patentów gitarowego grania nie sposób pomylić. To szkoła Łukaszewskiego, dużo solówek w tonacji samouwielbienia do własnego kunsztu gitarowego, przewidywalne podziały piosenkowe i głucho brzmiąca produkcja, która nie chroni słuchacza przed wszechogarniająca nudą.
W zasadzie gdyby zespół poprzestał na jednym utworze, który promował album: „Chroń to co masz”, nie było to tak bolesne, jak longplay ( z naciskiem na long, nigdy nie myślałem, że 47 minut może być tak długie i nieznośne, (to już wolę znienawidzoną fizykę w liceum)). Muzyka została doprawiona tekstami, które gdyby nie ich pełna egzaltacji artykulacja można by wziąść za autoironię. Już w pierwszej piosence na płycie ostrzegają „Tutaj drogi żadnej nie ma”.
Nie pomny tego ostrzeżenie przesłuchałem płytę w całości ( i to o zgrozo kilka razy) im dalej w las tym więcej atrakcji. Kto uwielbia siermiężne mocne brzmienie z pogranicza hard-popu tego ucieszy „Zimny” ( z wręcz idealną proporcją zwrotka-refren), można też porządnie się przestraszyć słuchając utworu „Ptaki” – kiedy grzmią w refrenie „Wyrok już jest na Ciebie”, ale chłopaki są romantyczne w zwrotce, więc się nie ma co bać. Tak koszmarnie przewidywalnej, prostackiej i rozwodnionej płyty ze świecą szukać nie tylko na polskim rynku, stąd dwa punkty za konsekwencje w obraniu kiczowatej stylistyce i za „krótką instrukcję parzenia herbaty”, bo jakby sobie człowiek rano coś ciepłego do picia zrobił gdyby nie rady Ptakyów? A kysz! (Adrian Chorębała)
Sony Music Poland 2004
nasza ocena: 2/10
KOMENTARZE:2013-01-24 00:56W.A.M. pisze:Jak wiekszosc naiceycuzli akademickich, pani dr Cato jest nieco sfrustrowana, powiedzmy to lagodnie. Was there, seen that.Moze problemy wziely sie z tego, ze wymusilismy na mlodziezy pogon za papierkami a nie za wiedza? Swiat pracodawcow, zarzadcow szkolnictwa wyzszego, rzady i roznego rodzaju osrodki opiniotworcze przekazaly wiadomosc, ze 21 wiek jest wiekiem wiedzy, i bez niej nie mozna egzystowac . Prawda, ale czy 40%-60% populacji jest zdolne aktywnie przejsc i satysfakcjonujaco wg standardow lat 70-80 skonczyc uniwersytet? Obawiam sie, ze nie. W zwiazku z tym obnizanie wymagan, az do momentu postawienia naiceycuzli pod sciana nasi absolwenci musza wykazac sie pewnym minimum . Nie da sie. Aktywne studiowanie, dyskusje, ciekawosc, wymagaja pewnego minimalnego poziomu intelektualnego. Studia prawdziwe, a nie dla papierka sa wysilkiem i intelektualnym, i szkola wytrwalosci, samozaparcia, walki z oporem materii :). Gdyby 40%-60% mlodziezy mialo te cechy na poziomie oczekiwanym przez dr Cato, to wyniki testow gimnazjalnych czy matur bylyby WYSOKIE.[Male pytanko: dlaczego nasze uniwersytety medyczne, tak oblegane, nie zadaja matury na rozszerzonym poziomie nie tylko z biologii i chemii, ale takze z polskiego, jezyka obcego, fizyki, matematyki...]Mam swoja teorie spoleczna na ten temat ( upowszechnienie edukacji wyzszej ). Ze strony rzadow (i UE) jest lepiej, jak 40-60% mlodych samcow siedzi na uczelniach do czasu az ukoncza 23-25 lat. Po tym okresie ich agresja spada, a dodatkowo delikwenci maja dlugi do splacenia. Rzady unikaja rewolucji mlodziezy, ktora nie widzi siebie w spoleczenstwie, ktora byc moze nie chce sobie budowac miejsc pracy.Ale, jest cos jeszcze, co p. Cato opisala. Niezly zarobek na studentach. Po prostu studiowanie czy organizowanie studiowania stalo sie doskonalym biznesem dla ludzi prowadzacych uczelnie (czy korepetycje). Mamy sprzezenie profesoroie podkreslaja koniecznosc i walory edukacji, rzadzacy im przyklaskuja, student placi.Dowod Proces Bolonski minimalna zawartsc programow studiow, byle te masy przepchac (i zabrac z ulic w najbardziej goracym okresie dojrzewania).A co do oplat. Zdaje sie, ze pojecie czesnego (tutition) egzystowalo od zarania uniwersytetow. Byly to elitarne instytucje, dostepne dla dzieci elit.Na szczescie, wprowadzono dofinansowanie z podatkow. Uwazam, ze slusznie. Byc moze model dunski dofinansowania szkolnictwa (studentow) jest OK jakies 6-8 lat finansowania studiow, na cale zycie :), akademiki, jakies bezzwrotne stypendia. Jestem zdecydowanie przeciw wiecznym studentom .A p. dr Cato chyba przesadza z rownaniem uniwersytetu do kolebki rewolucji. Nigdy takim miejscem nie byl, wylaczajac koniec lat 60.Natomiast to studenci sami powinni byc krytyczni, probowac wielu sciezek zycia w czasie studiow (no, tylko czesc z nich to zrobi). Mysle, ze studenci cenia profesjonalizm wykladowcy, nie obrazaja sie za sprawiedliwie ocenione prace czy projekty, cenia wymagajacego od siebie i od nich nauczyciela.W szkolach technicznych (moi, moi) raczej dyskutuje sie o projektach, i czasem, nieco oblique wychodza zagadnienia etyczne. Wiem, ze politechniki to nie miejsca na propagande polityczna i spoleczna.A konformizm moze byc i u p. dr Cato na zajeciach. Zastanawiam sie, jak zareagowalaby, gdyby ktorys z jej studentow powiedzial jej, ze dba o dobro ludzi na ziemi, o ich zdrowie i o ich rozwoj, a nie o Gaje. Gdyby powiedzial, ze jesli uwaza, ze uniwersytet nie powinien przyjmowac Chinczykow, bo produkuja 5 ton CO2, to jest nieludzka, bo uwaza tych ludzi za przedmioty.Ladny tytul dala swojej ksiazce (doktorat?) o pracy (7 myths) Arbeit Macht Frei . Prawdopodobnie zamierzony brytyjski humor, mysle, ze nieco obrzydliwa wersja. Pare banialuk juz tam wyczytalem o szczesliwych Buszmenach be my guest, one way ticket to Africa FFvUSeUTyFmIjtBN
SKOMENTUJ
|
|
|
|
|
|
|
|