|
 |
 |

 | 10. Festiwal Filmów Kultowych13.05.2007-27.05.2007 Katowice
|
Rację miał inżynier Mamoń mówiąc, że najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy. Nie dziwi więc fakt, że wszystko, co kultowe, ma się dobrze. Kino też. Fenomen filmów kultowych polega na tym właśnie, że są one znane, nawet bardziej niż oglądane. Rozpoczynający się 13 maja Festiwal Filmów Kultowych to już dziesiąta dawka celuloidowej powtórki z rozrywki i okazja zobaczenia tego, co już przecież doskonale znamy.
Organizatorom tegorocznego festiwalu udała się rzecz rzadka. Zadowolą wszystkich. Wiemy, że jest to rzecz równie trudna, jak wbiec prosto z sauny do komory krioterapii i przeżyć, ale organizatorom festiwalu właśnie taka ekwilibrystyka się udała.
10. edycja festiwalu to 9 bloków tematycznych, 6 lokalizacji na terenie Katowic oraz tradycyjnie projekcje na placu Sejmu Śląskiego i koncerty, a usłyszymy m.in. Voo Voo, Lao Che, Village Kollektiv, Pogodno (w projekcie „Opherafolia”), Akurat.
Dzięki cyklowi ekranizacji lektur szkolnych w Centrum Sztuki Filmowej, między 21 a 25 maja przekonamy się, że panująca już od kilku lat moda na ekranizacje lektur szkolnych jest stara jak „Moda na sukces”. Co więcej, w świetle panującej mody na lustrację kanonu lektur szkolnych warto na dużym ekranie zobaczyć „Wesele” czy „Granicę” póki jeszcze są lekturami.
Za sprawą projekcji „Złego mózgu z kosmosu” pozytywnie zaskoczą się wielbiciele talentu duetu Korezoshi Akaski i Teruo Ishii, a dzięki cyklowi „Najgorsze filmy świata” wszyscy kochający kino inaczej.
Odbędą się też retrospektywy twórczości trzech reżyserów, których sprowadzić do wspólnego mianownika jest pewnie równie trudno, co zjeść bezę z gracją. Oko w ekran spotkać będzie się można z Antonionim (Rialto, 14-18 maja), Janem Jakubem Kolskim (Gugalander, 14-18 maja) oraz Akira Kurosawą (Rialto, 21-25 maja).
Wyjątkowo ciekawie zapowiada się cykl, dość niefortunnie nazwany „Perły polskiego dokumentu”. Więc jeżeli nie odstraszy Was nazwa, to w Gugalandrze między 21 a 25 maja zobaczycie filmy tak wybitnych dokumentalistów, jak Piotr Łazarkiewicz („Fala”), Marcel Łoziński („Jak żyć”) czy Andrzej Chodakowski („Robotnicy 80”).
Jak co roku odbędą się cykle poświęcone wielkim klasykom. Nie obędzie się więc bez m.in. R. Vadima („Barbella”), L. Bunuela („Widmo wolności”), P. P. Pasoliniego („Włóczykij”), R. W. Fasbindera („Małżeństwo Marii Braun”), B. Bertolucciego („Konformista”). Jeżeli dodamy do tego grona jeszcze takie nazwiska, jak Kieślowski („Amator”), Tarantino (nie zgadniecie – „Pulp Fiction”), Lynch („Człowiek słoń”), Almodóvar („Zwiąż mnie”), Jarmusch („Truposz”) i Allen („Celebrity”), to poziom kultowości, wyrówna się z poziomem powszechnego entuzjazmu z okazji Euro 2012.
A ponieważ tradycja to rzecz święta, toteż i w tym roku nie zabraknie projekcji plenerowych na placu Sejmu Śląskiego. Ryknąć śmiechem będzie można przy oglądaniu „Misia” i „Vabank” (13.05), „Jak rozpętałem II Wojnę Światową” (20.05) oraz „Rejsu” i „C.K. Dezerterów” (27.05).
Można zadawać wiele pytań, na które próżno szukać odpowiedzi, na przykład: czy na pewno pochodzimy od małpy? Dlaczego w 40-milionowym narodzie nie można skompletować drużyny piłkarskiej z prawdziwego zdarzenia? Ale pytać o zasadność organizowania festiwalu filmów, które wszyscy przecież doskonale znamy, nie wypada. Zwyczajnie, jak inżynier Mamoń piosenki, my lubimy filmy, które już widzieliśmy, a przynajmniej znamy.
tekst: Aga Starzyńska | zdjęcie: SPI
>>> zobacz program Festiwalu Filmów Kultowych
>>> wypowiedz się na forum
|
 |
 |
|
 |

|
 |
|