|
 |
 |
W czasach, gdy Niemcy przyznają, że z Faustem zrobiono już absolutnie wszystko i największym uznaniem otaczają adaptacje wierne tekstowi do bólu (również siedzenia, bo przecież dramat to nie najkrótszy), jeden z nestorów polskiego teatru, Janusz Wiśniewski, odważnie zmieszał frazę Goethego z malarstwem Goyi i muzyką Jerzego Satanowskiego. Stworzył Fausta, który wije się z bólu po utracie wszelkich wartości. Fausta przerażonego faktem, że tylko on zauważył, że rozum zasnął. Wszyscy inni już dawno poszli w taniec z demonami. Jego świat został naprędce stworzony przez koślawego demiurga z powyciąganych z lamusa zapleśniałych elementów. Przez to ten spektakl ma w sobie piekącą samotność starego człowieka od lat zamkniętego w zapomnianej przez ludzi pracowni, pustkę świata bez Boga i makabrę, jaką musiało się w tych okolicznościach stać ukrzyżowanie.
Spektakl został obsypany entuzjastycznymi recenzjami. Dwa lata temu udało się mu też zdobyć jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień – nagrodę Fringe First festiwalu w Edynburgu. Dla Janusza Wiśniewskiego nie był to zresztą pierwszy raz, gdy wracał ze Szkocji z najważniejszym teatralnym trofeum. Siedemnaście lat temu otrzymał Fringe First za „Olśnienie”, wcześniej zachwycił krytyków gazety „Herald” przedstawieniem „Koniec Europy”, dzięki czemu został uhonorowany specjalną nagrodą Herald Angel Award. Zarówno „Olśnienie”, jak idący wbrew przeważającym politycznym trendom „Koniec Europy” zapewniły już ich reżyserowi poczesne miejsce w encyklopediach teatru. Trudno dziś powiedzieć czy w notce obok zdjęcia znajdzie się jeszcze miejsce na informację o poznańskim „Fauście”, ale na pewno przegapienie tego spektaklu byłoby zaniedbaniem niewybaczalnym.
tekst: Pola Sobaś-Mikołajczyk | zdjęcie: Marta Stawska-Puchalska
>>> zobacz cały program Festiwalu Ars Cameralis
Bilety: 20 zł i 25 zł
|
 |
 |
|
 |

|
 |
|