 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Fun Lovin' CriminalsLivin' In The City |
Muzyka wiecznego słońca: relaksujące dźwięki latino przecinające się z rockowymi wstawkami, elementami ska i hip-hopu. Przyjemna, niezobowiązująca płyta, oddającą klimat gorącego lata.
„Lubię Nowy Jork. Dosłownie kocham to miejsce” - deklaruje Huey Morgan – lider Fun Lovin’ Criminals. O tej miłości jest właśnie najnowsza, siódma w dyskografii zespołu płyta. A jak wiadomo Nowy Jork to ulubiony temat muzyków FLC. Płyta jest pogodna i pełna wpadających w ucho kawałków. Brakuje lekko łobuzerskiego klimatu – ułagodzone brzmienie tego longplaya przenosi grupę z rejonów alternatywnego rocka i rapu w rejony popowej, dobrze sprawdzającej się w radiu muzyki. Może to oznaka tego, że to już dwunasty rok działalności grupy? A może to efekt innego stosunku do świata po tragedii 11 września? Faktem jest, że piosenki z „Livin' In The City” podszyte są melancholią i kompozycje bardziej liryczne lepiej się bronią.
FLC potrafią być zawadiakami tak jak w skocznym i wesołym (ze stadionowym skandowaniem afirmacji życia w NYC) openerze „I Love Livin’ In The City” czy kompozycji z elementami latino („City Boy”, „Mi Corazon”) i ska („That Ain’t Right”). Nie odżegnują się całkowicie od swych rockowych korzeni, czego przykładami są „Is Ya Alright” i „Preacher” z mocnymi gitarowymi dźwiękami. Mnie najbardziej przekonują w urokliwych balladach typu „How It Be”, „Ballad Of NYC”, „Will I Be Ready”. Przemawia w nich stoicka radość z życia i apoteoza miejskiej egzystencji. „Livin’ In The City” to nie rewolucyjny krążek z ponadczasowymi przebojami, to miłe wspomnienie gorącego lata w bujających rytmach. (Adrian Chorębała)
Santuary/Sonic Records 2005
nasza ocena: 6/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|